
e-book do wypożyczenia lub zakupu na stronie:
[[[separator]]]
Późną jesienią 2015 roku, z okazji przypadającej właśnie 30. rocznicy śmierci Romana Rudzińskiego, grono jego przyjaciół, współpracowników i uczniów - dziś rozproszonych w różnych instytucjach naukowych - spotkało się na seminarium zorganizowanym w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH, by przypomnieć jego postać. Była to postać niebanalna, która mocno wpisała się w historię ówczesnej SGPiS. W bezpośrednich kontaktach przede wszystkim rzucała się w oczy niecodzienna powierzchowność: ekstrawagancki ubiór, nieco ekscentryczny sposób bycia zdecydowanie odcinały się od dominującej w latach 70. i 80. szarzyzny i przeciętności. W rozmowie uderzała bezpośredniość, ciepło i - rzecz nawet w środowisku akademickim wcale nie tak częsta - absolutny szacunek dla rozmówcy. Dopiero jednak, gdy rozmowa schodziła na tematy merytoryczne, gdy przybierała postać dyskusji naukowej, ujawniała się kolejna cecha powaga myślenia. Roman Rudziński był filozofem całkowicie oddanym swojej dyscyplinie, nie będzie chyba przesady w stwierdzeniu, że sposób, w jaki rozumiał i przeżywał swe filozofowanie, stanowił integralny składnik jego osobowości. Tę powagę i dziś jeszcze można odnaleźć w pozostawionych przez niego książkach, choć lektura nigdy nie dorówna rozmowie. W książkach myśl ulega obiektywizacji, rygor naukowy każe tak ją kształtować, jakby była ona myślą ?niczyją", oderwaną od osoby piszącego. Tymczasem dla Rudzińskiego filozofowanie było sposobem życia, zupełnie w duchu Karla Jaspersa, o którym napisał dwie książki, a zewnętrzny sztafaż nadawał temu jedynie nieco ironiczną maskę.
Roman Rudziński był nie tylko uczonym, ale także nauczycielem akademickim, który dogłębnie przyswoił sobie ideał jedności uprawiania nauki i nauczania. Kierował Katedrą Filozofii w czasach, kiedy filozofia wciąż jeszcze traktowana była przez ówczesne władze i ich partyjnych nadzorców jako narzędzie indoktrynacji i immanentny składnik jedynie słusznej ideologii. Nie siląc się na teatralne gesty, których był zdecydowanym przeciwnikiem, akceptując - jak by powiedział Heidegger - faktyczność świata, w który został rzucony, wykładał filozofię tak, jak sam ją rozumiał i jak rozumiały ją pokolenia filozofów przed nim. W ten sposób osiągał cel, który stanowił chyba dokładną odwrotność ideologicznego zamysłu: uczył studentów myślenia, ba, myślenia samodzielnego i krytycznego, a zarazem dawał im do ręki narzędzia, bez których takie myślenie staje się jałowe i wiedzie na bezdroża. Tego samego wymagał też od zespołu, jaki udało mu się w Katedrze zbudować: żądał od swych współpracowników rzetelności w myśleniu, jednocześnie pozostawiając im szeroki zakres swobody w doborze wykładanych treści. W zamian oferował możliwości rozwoju, przy czym nie bez znaczenia były jego rozległe kontakty zagraniczne. Zwłaszcza na początku lat osiemdziesiątych przyjazd z gościnnym wykładem kogoś zza żelaznej kurtyny, która wówczas dla wielu znów stała się barierą nie do przebycia, był prawdziwym świętem w Katedrze i dawał poczucie uczestniczenia w międzynarodowej wymianie intelektualnej. Niespodziewana i jakże przedwczesna śmierć - w wieku zaledwie 44 lat, a więc w pełni sił twórczych i właściwie zaledwie na progu świetnie rysującej się kariery naukowej - położyła temu wszystkiemu kres.
Nie tutaj miejsce na bliższą charakterystykę postaci Romana Rudzińskiego. W sposób wielostronny zrobili to uczestnicy seminarium. Przynajmniej część z nich zadała sobie później trud nadania swym wystąpieniom postaci pisemnej. W ten sposób powstały szkice pomieszczone w niniejszym tomiku.
Otwiera go krótkie i utrzymane w bardzo osobistym tonie wspomnienie Ewy Chmieleckiej; kreśli ona sylwetkę Romana Rudzińskiego jako nauczyciela: nauczyciela cieszącego się autentycznym autorytetem zarówno wśród studentów, jak i młodszych kolegów, wobec których pełnił rolę raczej opiekuna i przewodnika niż zwierzchnika. W tym kontekście wspomina też o wybiegach pozwalających rozluźnić ideologiczny gorset, w jaki władze ministerialne próbowały wtłoczyć w owym czasie filozofię wykładaną na wyższych uczelniach.
Doskonałego potwierdzenia tych słów dostarcza szkic Zbigniewa Stawrowskiego: przedstawia on Romana Rudzińskiego oglądanego z perspektywy studenta, który w burzliwych czasach karnawału ?Solidarności" pisał pod jego kierunkiem i przy pełnej aprobacie wysoce nie- prawomyślną, wręcz - by odwołać się do ówczesnego języka - ?godzącą w sojusze" pracę magisterską o krytyce rosyjskiego totalitaryzmu u Herberta Marcusego. W dalszej części szkicu autor relacjonuje swe znacznie późniejsze badania w IPN; zachowane dokumenty pozwalają prześledzić działania podejmowane przez ówczesną Służbę Bezpieczeństwa wobec Rudzińskiego oraz jego jednoznaczną wobec nich postawę.
Grzegorz Szulczewski charakteryzuje Rudzińskiego jako naukowego opiekuna; zdaniem autora w sposób wręcz modelowy wpisuje się on sformułowany przez Tadeusza Kotarbińskiego ideał ?opiekuna spolegliwego". Warto może dodać, że w tym ujęciu jest to ucieleśnienie najwyższego ideału etycznego.
Jacenty Siewierski odwołuje się do stosunkowo wczesnych zainteresowań naukowych Rudzińskiego, gdy badał on próbę łączenia marksizmu z neokantyzmem w szkole marburskiej w początkach XX wieku oraz jej teoretyczne dziedzictwo. W ten sposób charakteryzuje nie tylko punkt wyjścia filozofowania Rudzińskiego, ale także pokazuje jego kontekst: rozterki ideowe młodych marksistów po klęsce polskiego rewizjonizmu i brutalnych represjach marcowych. Rudziński zdecydował się odwołać się wprost do źródeł, czyli do rewizjonizmu z przełomu wieków.
Na ostatniej dla odmiany fazie twórczości Rudzińskiego koncentruje się Włodzimierz Lorenc, przedstawiając go jako uczonego, który jako jeden z pierwszych rozpoznał odrębność i swoistość filozofii hermeneu- tycznej; nie waha się przy tym określić jego badań jako prekursorskich. W tym kontekście umieszcza też prowadzone przez Rudzińskiego badania nad filozofią Diltheya.
Tę część tomiku zamyka szkic niżej podpisanego, poświęcony przeprowadzonej przez Rudzińskiego interpretacji filozofii egzystencji Karla Jaspersa.
Na seminarium pojawili się też krewni filozofa. Ich wspomnienia - pomieszczone w odrębnej części - rzucają nowe, niekiedy bardzo osobiste światło na jego życie i pozwalają - po latach - znacznie lepiej go zrozumieć, nie tylko jako uczonego, ale także po prostu jako człowieka. Całość zamyka bibliografia drukowanych prac Romana Rudzińskiego oraz kilka archiwalnych zdjęć ich autora.
[[[separator]]]
Janusz Sidorek
Wstęp
Ewa Chmielecka
Roman Rudziński jako nauczyciel
Zbigniew Stawrowski
Dzielny człowiek w marnych czasach. Wspomnienie o Romanie Rudzińskim
Grzegorz Szulczewski
Opiekun spolegliwy. Niedokończone rozmowy
Jacenty Siewierski
Intelektualny przewodnik po ideach
Włodzimierz Lorenc
Roman Rudziński jako prekursor badań poświęconych swoistości filozofii hermeneutycznej i roli Diltheya
Janusz Sidorek
Filozof wobec nieskończoności. O Romana Rudzińskiego spojrzeniu na filozofię egzystencji
Roman Rudziński we wspomnieniach rodziny
Sławomir Winch
W poszukiwaniu tożsamości
Aleksandra Nowicka
Mój wujek filozof
Bibliografia publikacji Romana Rudzińskiego
Roman Rudziński na zdjęciach
Zusammenfassung
Opis
e-book do wypożyczenia lub zakupu na stronie:
Wstęp
Późną jesienią 2015 roku, z okazji przypadającej właśnie 30. rocznicy śmierci Romana Rudzińskiego, grono jego przyjaciół, współpracowników i uczniów - dziś rozproszonych w różnych instytucjach naukowych - spotkało się na seminarium zorganizowanym w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH, by przypomnieć jego postać. Była to postać niebanalna, która mocno wpisała się w historię ówczesnej SGPiS. W bezpośrednich kontaktach przede wszystkim rzucała się w oczy niecodzienna powierzchowność: ekstrawagancki ubiór, nieco ekscentryczny sposób bycia zdecydowanie odcinały się od dominującej w latach 70. i 80. szarzyzny i przeciętności. W rozmowie uderzała bezpośredniość, ciepło i - rzecz nawet w środowisku akademickim wcale nie tak częsta - absolutny szacunek dla rozmówcy. Dopiero jednak, gdy rozmowa schodziła na tematy merytoryczne, gdy przybierała postać dyskusji naukowej, ujawniała się kolejna cecha powaga myślenia. Roman Rudziński był filozofem całkowicie oddanym swojej dyscyplinie, nie będzie chyba przesady w stwierdzeniu, że sposób, w jaki rozumiał i przeżywał swe filozofowanie, stanowił integralny składnik jego osobowości. Tę powagę i dziś jeszcze można odnaleźć w pozostawionych przez niego książkach, choć lektura nigdy nie dorówna rozmowie. W książkach myśl ulega obiektywizacji, rygor naukowy każe tak ją kształtować, jakby była ona myślą ?niczyją", oderwaną od osoby piszącego. Tymczasem dla Rudzińskiego filozofowanie było sposobem życia, zupełnie w duchu Karla Jaspersa, o którym napisał dwie książki, a zewnętrzny sztafaż nadawał temu jedynie nieco ironiczną maskę.
Roman Rudziński był nie tylko uczonym, ale także nauczycielem akademickim, który dogłębnie przyswoił sobie ideał jedności uprawiania nauki i nauczania. Kierował Katedrą Filozofii w czasach, kiedy filozofia wciąż jeszcze traktowana była przez ówczesne władze i ich partyjnych nadzorców jako narzędzie indoktrynacji i immanentny składnik jedynie słusznej ideologii. Nie siląc się na teatralne gesty, których był zdecydowanym przeciwnikiem, akceptując - jak by powiedział Heidegger - faktyczność świata, w który został rzucony, wykładał filozofię tak, jak sam ją rozumiał i jak rozumiały ją pokolenia filozofów przed nim. W ten sposób osiągał cel, który stanowił chyba dokładną odwrotność ideologicznego zamysłu: uczył studentów myślenia, ba, myślenia samodzielnego i krytycznego, a zarazem dawał im do ręki narzędzia, bez których takie myślenie staje się jałowe i wiedzie na bezdroża. Tego samego wymagał też od zespołu, jaki udało mu się w Katedrze zbudować: żądał od swych współpracowników rzetelności w myśleniu, jednocześnie pozostawiając im szeroki zakres swobody w doborze wykładanych treści. W zamian oferował możliwości rozwoju, przy czym nie bez znaczenia były jego rozległe kontakty zagraniczne. Zwłaszcza na początku lat osiemdziesiątych przyjazd z gościnnym wykładem kogoś zza żelaznej kurtyny, która wówczas dla wielu znów stała się barierą nie do przebycia, był prawdziwym świętem w Katedrze i dawał poczucie uczestniczenia w międzynarodowej wymianie intelektualnej. Niespodziewana i jakże przedwczesna śmierć - w wieku zaledwie 44 lat, a więc w pełni sił twórczych i właściwie zaledwie na progu świetnie rysującej się kariery naukowej - położyła temu wszystkiemu kres.
Nie tutaj miejsce na bliższą charakterystykę postaci Romana Rudzińskiego. W sposób wielostronny zrobili to uczestnicy seminarium. Przynajmniej część z nich zadała sobie później trud nadania swym wystąpieniom postaci pisemnej. W ten sposób powstały szkice pomieszczone w niniejszym tomiku.
Otwiera go krótkie i utrzymane w bardzo osobistym tonie wspomnienie Ewy Chmieleckiej; kreśli ona sylwetkę Romana Rudzińskiego jako nauczyciela: nauczyciela cieszącego się autentycznym autorytetem zarówno wśród studentów, jak i młodszych kolegów, wobec których pełnił rolę raczej opiekuna i przewodnika niż zwierzchnika. W tym kontekście wspomina też o wybiegach pozwalających rozluźnić ideologiczny gorset, w jaki władze ministerialne próbowały wtłoczyć w owym czasie filozofię wykładaną na wyższych uczelniach.
Doskonałego potwierdzenia tych słów dostarcza szkic Zbigniewa Stawrowskiego: przedstawia on Romana Rudzińskiego oglądanego z perspektywy studenta, który w burzliwych czasach karnawału ?Solidarności" pisał pod jego kierunkiem i przy pełnej aprobacie wysoce nie- prawomyślną, wręcz - by odwołać się do ówczesnego języka - ?godzącą w sojusze" pracę magisterską o krytyce rosyjskiego totalitaryzmu u Herberta Marcusego. W dalszej części szkicu autor relacjonuje swe znacznie późniejsze badania w IPN; zachowane dokumenty pozwalają prześledzić działania podejmowane przez ówczesną Służbę Bezpieczeństwa wobec Rudzińskiego oraz jego jednoznaczną wobec nich postawę.
Grzegorz Szulczewski charakteryzuje Rudzińskiego jako naukowego opiekuna; zdaniem autora w sposób wręcz modelowy wpisuje się on sformułowany przez Tadeusza Kotarbińskiego ideał ?opiekuna spolegliwego". Warto może dodać, że w tym ujęciu jest to ucieleśnienie najwyższego ideału etycznego.
Jacenty Siewierski odwołuje się do stosunkowo wczesnych zainteresowań naukowych Rudzińskiego, gdy badał on próbę łączenia marksizmu z neokantyzmem w szkole marburskiej w początkach XX wieku oraz jej teoretyczne dziedzictwo. W ten sposób charakteryzuje nie tylko punkt wyjścia filozofowania Rudzińskiego, ale także pokazuje jego kontekst: rozterki ideowe młodych marksistów po klęsce polskiego rewizjonizmu i brutalnych represjach marcowych. Rudziński zdecydował się odwołać się wprost do źródeł, czyli do rewizjonizmu z przełomu wieków.
Na ostatniej dla odmiany fazie twórczości Rudzińskiego koncentruje się Włodzimierz Lorenc, przedstawiając go jako uczonego, który jako jeden z pierwszych rozpoznał odrębność i swoistość filozofii hermeneu- tycznej; nie waha się przy tym określić jego badań jako prekursorskich. W tym kontekście umieszcza też prowadzone przez Rudzińskiego badania nad filozofią Diltheya.
Tę część tomiku zamyka szkic niżej podpisanego, poświęcony przeprowadzonej przez Rudzińskiego interpretacji filozofii egzystencji Karla Jaspersa.
Na seminarium pojawili się też krewni filozofa. Ich wspomnienia - pomieszczone w odrębnej części - rzucają nowe, niekiedy bardzo osobiste światło na jego życie i pozwalają - po latach - znacznie lepiej go zrozumieć, nie tylko jako uczonego, ale także po prostu jako człowieka. Całość zamyka bibliografia drukowanych prac Romana Rudzińskiego oraz kilka archiwalnych zdjęć ich autora.
Spis treści
Janusz Sidorek
Wstęp
Ewa Chmielecka
Roman Rudziński jako nauczyciel
Zbigniew Stawrowski
Dzielny człowiek w marnych czasach. Wspomnienie o Romanie Rudzińskim
Grzegorz Szulczewski
Opiekun spolegliwy. Niedokończone rozmowy
Jacenty Siewierski
Intelektualny przewodnik po ideach
Włodzimierz Lorenc
Roman Rudziński jako prekursor badań poświęconych swoistości filozofii hermeneutycznej i roli Diltheya
Janusz Sidorek
Filozof wobec nieskończoności. O Romana Rudzińskiego spojrzeniu na filozofię egzystencji
Roman Rudziński we wspomnieniach rodziny
Sławomir Winch
W poszukiwaniu tożsamości
Aleksandra Nowicka
Mój wujek filozof
Bibliografia publikacji Romana Rudzińskiego
Roman Rudziński na zdjęciach
Zusammenfassung
Opinie
e-book do wypożyczenia lub zakupu na stronie:
Późną jesienią 2015 roku, z okazji przypadającej właśnie 30. rocznicy śmierci Romana Rudzińskiego, grono jego przyjaciół, współpracowników i uczniów - dziś rozproszonych w różnych instytucjach naukowych - spotkało się na seminarium zorganizowanym w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH, by przypomnieć jego postać. Była to postać niebanalna, która mocno wpisała się w historię ówczesnej SGPiS. W bezpośrednich kontaktach przede wszystkim rzucała się w oczy niecodzienna powierzchowność: ekstrawagancki ubiór, nieco ekscentryczny sposób bycia zdecydowanie odcinały się od dominującej w latach 70. i 80. szarzyzny i przeciętności. W rozmowie uderzała bezpośredniość, ciepło i - rzecz nawet w środowisku akademickim wcale nie tak częsta - absolutny szacunek dla rozmówcy. Dopiero jednak, gdy rozmowa schodziła na tematy merytoryczne, gdy przybierała postać dyskusji naukowej, ujawniała się kolejna cecha powaga myślenia. Roman Rudziński był filozofem całkowicie oddanym swojej dyscyplinie, nie będzie chyba przesady w stwierdzeniu, że sposób, w jaki rozumiał i przeżywał swe filozofowanie, stanowił integralny składnik jego osobowości. Tę powagę i dziś jeszcze można odnaleźć w pozostawionych przez niego książkach, choć lektura nigdy nie dorówna rozmowie. W książkach myśl ulega obiektywizacji, rygor naukowy każe tak ją kształtować, jakby była ona myślą ?niczyją", oderwaną od osoby piszącego. Tymczasem dla Rudzińskiego filozofowanie było sposobem życia, zupełnie w duchu Karla Jaspersa, o którym napisał dwie książki, a zewnętrzny sztafaż nadawał temu jedynie nieco ironiczną maskę.
Roman Rudziński był nie tylko uczonym, ale także nauczycielem akademickim, który dogłębnie przyswoił sobie ideał jedności uprawiania nauki i nauczania. Kierował Katedrą Filozofii w czasach, kiedy filozofia wciąż jeszcze traktowana była przez ówczesne władze i ich partyjnych nadzorców jako narzędzie indoktrynacji i immanentny składnik jedynie słusznej ideologii. Nie siląc się na teatralne gesty, których był zdecydowanym przeciwnikiem, akceptując - jak by powiedział Heidegger - faktyczność świata, w który został rzucony, wykładał filozofię tak, jak sam ją rozumiał i jak rozumiały ją pokolenia filozofów przed nim. W ten sposób osiągał cel, który stanowił chyba dokładną odwrotność ideologicznego zamysłu: uczył studentów myślenia, ba, myślenia samodzielnego i krytycznego, a zarazem dawał im do ręki narzędzia, bez których takie myślenie staje się jałowe i wiedzie na bezdroża. Tego samego wymagał też od zespołu, jaki udało mu się w Katedrze zbudować: żądał od swych współpracowników rzetelności w myśleniu, jednocześnie pozostawiając im szeroki zakres swobody w doborze wykładanych treści. W zamian oferował możliwości rozwoju, przy czym nie bez znaczenia były jego rozległe kontakty zagraniczne. Zwłaszcza na początku lat osiemdziesiątych przyjazd z gościnnym wykładem kogoś zza żelaznej kurtyny, która wówczas dla wielu znów stała się barierą nie do przebycia, był prawdziwym świętem w Katedrze i dawał poczucie uczestniczenia w międzynarodowej wymianie intelektualnej. Niespodziewana i jakże przedwczesna śmierć - w wieku zaledwie 44 lat, a więc w pełni sił twórczych i właściwie zaledwie na progu świetnie rysującej się kariery naukowej - położyła temu wszystkiemu kres.
Nie tutaj miejsce na bliższą charakterystykę postaci Romana Rudzińskiego. W sposób wielostronny zrobili to uczestnicy seminarium. Przynajmniej część z nich zadała sobie później trud nadania swym wystąpieniom postaci pisemnej. W ten sposób powstały szkice pomieszczone w niniejszym tomiku.
Otwiera go krótkie i utrzymane w bardzo osobistym tonie wspomnienie Ewy Chmieleckiej; kreśli ona sylwetkę Romana Rudzińskiego jako nauczyciela: nauczyciela cieszącego się autentycznym autorytetem zarówno wśród studentów, jak i młodszych kolegów, wobec których pełnił rolę raczej opiekuna i przewodnika niż zwierzchnika. W tym kontekście wspomina też o wybiegach pozwalających rozluźnić ideologiczny gorset, w jaki władze ministerialne próbowały wtłoczyć w owym czasie filozofię wykładaną na wyższych uczelniach.
Doskonałego potwierdzenia tych słów dostarcza szkic Zbigniewa Stawrowskiego: przedstawia on Romana Rudzińskiego oglądanego z perspektywy studenta, który w burzliwych czasach karnawału ?Solidarności" pisał pod jego kierunkiem i przy pełnej aprobacie wysoce nie- prawomyślną, wręcz - by odwołać się do ówczesnego języka - ?godzącą w sojusze" pracę magisterską o krytyce rosyjskiego totalitaryzmu u Herberta Marcusego. W dalszej części szkicu autor relacjonuje swe znacznie późniejsze badania w IPN; zachowane dokumenty pozwalają prześledzić działania podejmowane przez ówczesną Służbę Bezpieczeństwa wobec Rudzińskiego oraz jego jednoznaczną wobec nich postawę.
Grzegorz Szulczewski charakteryzuje Rudzińskiego jako naukowego opiekuna; zdaniem autora w sposób wręcz modelowy wpisuje się on sformułowany przez Tadeusza Kotarbińskiego ideał ?opiekuna spolegliwego". Warto może dodać, że w tym ujęciu jest to ucieleśnienie najwyższego ideału etycznego.
Jacenty Siewierski odwołuje się do stosunkowo wczesnych zainteresowań naukowych Rudzińskiego, gdy badał on próbę łączenia marksizmu z neokantyzmem w szkole marburskiej w początkach XX wieku oraz jej teoretyczne dziedzictwo. W ten sposób charakteryzuje nie tylko punkt wyjścia filozofowania Rudzińskiego, ale także pokazuje jego kontekst: rozterki ideowe młodych marksistów po klęsce polskiego rewizjonizmu i brutalnych represjach marcowych. Rudziński zdecydował się odwołać się wprost do źródeł, czyli do rewizjonizmu z przełomu wieków.
Na ostatniej dla odmiany fazie twórczości Rudzińskiego koncentruje się Włodzimierz Lorenc, przedstawiając go jako uczonego, który jako jeden z pierwszych rozpoznał odrębność i swoistość filozofii hermeneu- tycznej; nie waha się przy tym określić jego badań jako prekursorskich. W tym kontekście umieszcza też prowadzone przez Rudzińskiego badania nad filozofią Diltheya.
Tę część tomiku zamyka szkic niżej podpisanego, poświęcony przeprowadzonej przez Rudzińskiego interpretacji filozofii egzystencji Karla Jaspersa.
Na seminarium pojawili się też krewni filozofa. Ich wspomnienia - pomieszczone w odrębnej części - rzucają nowe, niekiedy bardzo osobiste światło na jego życie i pozwalają - po latach - znacznie lepiej go zrozumieć, nie tylko jako uczonego, ale także po prostu jako człowieka. Całość zamyka bibliografia drukowanych prac Romana Rudzińskiego oraz kilka archiwalnych zdjęć ich autora.
Janusz Sidorek
Wstęp
Ewa Chmielecka
Roman Rudziński jako nauczyciel
Zbigniew Stawrowski
Dzielny człowiek w marnych czasach. Wspomnienie o Romanie Rudzińskim
Grzegorz Szulczewski
Opiekun spolegliwy. Niedokończone rozmowy
Jacenty Siewierski
Intelektualny przewodnik po ideach
Włodzimierz Lorenc
Roman Rudziński jako prekursor badań poświęconych swoistości filozofii hermeneutycznej i roli Diltheya
Janusz Sidorek
Filozof wobec nieskończoności. O Romana Rudzińskiego spojrzeniu na filozofię egzystencji
Roman Rudziński we wspomnieniach rodziny
Sławomir Winch
W poszukiwaniu tożsamości
Aleksandra Nowicka
Mój wujek filozof
Bibliografia publikacji Romana Rudzińskiego
Roman Rudziński na zdjęciach
Zusammenfassung