Ulubione
  1. Strona główna
  2. POLSKA MYŚL EKONOMICZNA W LATACH 1956-1989 WOBEC ZAGADNIENIA PRZEMIAN SYSTEMOWYCH W GOSPODARCE PRL

POLSKA MYŚL EKONOMICZNA W LATACH 1956-1989 WOBEC ZAGADNIENIA PRZEMIAN SYSTEMOWYCH W GOSPODARCE PRL

60,00 zł
54,00 zł
/ szt.
Oszczędzasz 10 % ( 6,00 zł).
Najniższa cena produktu z 30 dni przed obniżką: 54,00 zł
Autor: Paweł Tanewski
Kod produktu: 978-83-7378-930-2
Cena regularna:
60,00 zł
54,00 zł
/ szt.
Oszczędzasz 10 % ( 6,00 zł).
Najniższa cena produktu z 30 dni przed obniżką: 54,00 zł
Dodaj do ulubionych
Łatwy zwrot towaru w ciągu 14 dni od zakupu bez podania przyczyny
POLSKA MYŚL EKONOMICZNA W LATACH 1956-1989 WOBEC ZAGADNIENIA PRZEMIAN SYSTEMOWYCH W GOSPODARCE PRL
POLSKA MYŚL EKONOMICZNA W LATACH 1956-1989 WOBEC ZAGADNIENIA PRZEMIAN SYSTEMOWYCH W GOSPODARCE PRL
[[[separator]]]

Ustrój socjalistyczny w Polsce wcale nie musiał upaść na skutek jego immanentnej niewydolności ekonomicznej, jak głosi najbardziej rozpowszechniony pogląd. Zwycięstwo opozycji politycznej w wyborach do Sejmu i Senatu, które odbyły się 4 czerwca 1989 r., było jedynie następstwem kilkudziesięciu lat nieudanych prób zreformowania ustroju, naznaczonych licznymi zaniechaniami i odwrotami od reform spotęgowanymi wewnętrznymi konfliktami w łonie aparatu władzy.

Przed pierwszą wojną światową i później, gdy istniała Druga Rzeczpospolita, z ustrojem socjalistycznym, a także z jego radykalną wersją komunistyczną, część społeczeństwa wiązała pewne nadzieje. Z artystyczną intuicją wypowiadał się na jego temat Stanisław Ignacy Witkiewicz, znany powszechnie jako Witkacy. "Kapitał się umiędzynarodowił, przerażona ludzkość tworzyć zaczęła blade widma instytucji międzynarodowych, mających zahamować w porę nadchodzące katastrofy i uregulować życie ekonomiczne. Instytucje te na razie zawiodły: >>dziki kapitał<<, któremu jako nowotworowi chodzi tylko o wzrost sam w sobie i potęgę samą w sobie, a nie wytwórczość i twórczość racjonalną, nie może opanować sam siebie, a rozwścieczone i podjudzane nacjonalizmy grożą znowu wojną. Próby faszystowskie pośrednictwa naukowego bezstronnej elity umysłowej między kapitałem a pracą w celu uniknięcia zniszczenia inicjatywy indywidualnej zdają się zawodzić również: Ludzkość w swej olbrzymiej części kapitalistycznej wyrwała się spod własnej kontroli, stworzywszy kulturę, która ją przerosła, i hasa teraz w dzikim nowotworowym tańcu na samym skraju przepaści zagłady ostatecznej: Jedyną potęgą, która walczy z dzikim kapitałem, zdaje się być bolszewizm, bo wszelkie inne próby uregulowania wytwórczości spełzły dotąd na niczym; (...) jest to proces zaczątkowy na daleki dystans, o charakterze eksperymentalnym [podkr. P.T.], z którego nikt chyba obecnie y compromis najtęższe, bezstronne łby ekonomiczne - sprawy sobie zdać nie może. W każdym razie od świata kapitału w dotychczasowej formie nie można już chyba oczekiwać niczego - to, co miał do wydania z siebie pozytywnego, wydał już - kultura jego jest skończona, a dalsze panowanie jego, jak to dowodzi obecny chaos ekonomiczny i niepoprawność pewnych klas, mimo lekcji wojennej, doprowadza ludzkość do coraz bardziej katastrofalnych możliwości. (...) Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że prawdą jest, iż dążymy w ogóle w rezultacie ostatecznym do zupełnej mechanizacji i zaniku indywiduum, wraz z jego twórczością, w zamian za równomierny materialny dobrobyt i społeczną doskonałość. Proces ten [nie] może obyć się bez cierpień nie tylko tych klas, które w walce o przyszły ustrój muszą być pokonane, ale również tych, które będą przewrót tworzyć w imię własnej przyszłej szczęśliwości. (...) Jednak wchodzi tu w grę wartość idei: warstwy robotnicze Rosji, cierpiące wskutek szalonego wysiłku na tle tego, że bolszewizm otoczony jest przez państwa kapitalistyczne, wiedzą, że cierpią dla idei (...) Przy koncepcji mieńszewickiej [de facto socjaldemokratycznej] warstwy robotnicze organizują się tylko wewnątrz ustroju kapitalistycznego, a walkę prowadzą przywódcy w parlamentach lub nawet na stanowiskach rządowych. Widzimy, że takie układy nie mogą zadowolić mas pracujących i prowadzą do sprzeczności odwartościowujących samą ideę zdobycia powolnego lepszej przyszłości".

Nie było to stanowisko odosobnione. Poszukiwaniem nowych form ustrojowych zajmowali się przedstawiciele rożnych zawodów i specjalności naukowych: ekonomiści, myśliciele, dziennikarze, politycy.

Gdy nowy ustrój nastał, powszechnie zakładano, że gospodarka socjalistyczna musi się charakteryzować aktywną rolą państwa w kształtowaniu procesów gospodarczych poprzez:

1) bezpośrednie, ex ante regulowanie społecznego podziału pracy,

2) bezpośrednie określenie społeczne niezbędnych nakładów pracy żywej i uprzedmiotowionej w celu wytworzenia określonych wyrobów,

3) bilansowanie nakładów ujętych w wielkościach fizycznych,

4) dokonywanie podziału produktu wytworzonego przez społeczeństwo, uwzględniającego potrzeby ogólne oraz jednostkowe z uwzględnieniem nakładów pracy,

5) podział akumulacji.

Szczególną wagę przykładano do akumulacji, uznając, że gospodarka typu rynkowego w krajach zacofanych gospodarczo nie zapewnia jej odpowiedniego tempa. Należy więc dokonać przyspieszenia akumulacji, z góry przyjmując, że będzie się to dokonywać w drodze nieekwiwalentnej wymiany, co w praktyce oznaczało ograniczenie nakładów na rolnictwo oraz ograniczanie spożycia indywidualnego i zbiorowego. Jednocześnie jednak teoretycy gospodarki socjalistycznej wyraźnie zaznaczali, że społeczna własność środków produkcji, scentralizowany system kontroli życia gospodarczego i zaspokajanie potrzeb całego społeczeństwa, stanowiące główny cel gospodarki socjalistycznej musi być kojarzone ze swobodą decyzji jego członków w zakresie konsumpcji, wolnością wyboru zawodu i miejsca pracy oraz zachowaniem pieniądza.

Ich możliwości oddziaływania były jednak ograniczone. W dominującym nurcie marksistowskiej ekonomii politycznej zakładano, że z samego faktu uspołecznienia środków produkcji wynika obiektywnie obowiązujące prawo mówiące, że celem produkcji w systemie socjalistycznym jest maksymalne zaspokojenie potrzeb społecznych. Miał on stanowić przeciwieństwo systemu kapitalistycznego, w którym celem jest wyłącznie indywidualny zysk przedsiębiorcy. Sformułowanie obiektywnie miało dalekosiężny i do pewnego stopnia zniewalający wpływ na rozwój myśli ekonomicznej. Zwalniało od myślenia i od działania, ponieważ skoro było to prawo obiektywne, to niezależnie od błędów, nawet poważnych, popełnianych przez rządzących w polityce gospodarczej, musiało ostatecznie z całą mocą zadziałać i udowodnić ekonomiczną i społeczną wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. W roku 1955 Maksymilian Pohorille, jeden z czołowych teoretyków gospodarki socjalistycznej, pisał: "Już samo obalenie władzy kapitalistów i obszarników i uspołecznienie kluczowych pozycji w gospodarce narodowej tworzy podstawy dla występowania nowych praw ekonomicznych socjalizmu, a tym również podstawowego prawa maksymalnego zaspokojenia potrzeb materialnych i kulturalnych społeczeństwa w drodze stałego zwiększania produkcji na bazie najwyższej techniki". Wysiłek narodu powinien być zatem skupiony na realizacji narodowego planu gospodarczego. Myśl tę rozwijał Bronisław Minc, pisząc o prawie planowego proporcjonalnego rozwoju gospodarki narodowej, obiektywnie obowiązującym w systemie socjalistycznym, i wynikającym z niego, również obiektywnie obowiązującym, prawie stałego wzrostu wydajności pracy społecznej przejawiającym się w oszczędności pracy żywej i uprzedmiotowionej. Uczony podkreślał jedynie, że działanie tego prawa nie wymusza automatycznie prawidłowego funkcjonowania systemu planowania gospodarczego. Może zatem dochodzić do woluntaryzmu przejawiającego się np. w ustalaniu nadmiernie wysokich planów inwestycyjnych lub zaniżonych planów produkcyjnych. Znalazła się jednak w tej pracy myśl niezwykle cenna wyrażająca istotę owego podejścia, eufemistycznie określanego jako woluntaryzm, w praktyce charakterystycznego dla wszelkich systemów totalitarnych. "Przez woluntaryzm rozumiemy szkodliwe poglądy o możliwości dowolnego kształtowania rzeczywistości gospodarczej, społecznej czy politycznej przez partię, państwo czy jego organa". [podkr. P.T.] Pomimo tego stwierdzenia panował przede wszystkim dyktat idei w bolszewickim wydaniu [określenie Jadwigi Staniszkis] polegający na "wprowadzeniu do dyskursu określonej koncepcji przedmiotu oraz (...) przyjęcie epistemologii pozoru jako wyznacznika granic dyskursu i zmian instytucjonalnych". [podkr. J.S.] Fakt ten miał swoje dalekosiężne skutki, aż po kres istnienia gospodarki socjalistycznej w naszym kraju. Dopiero po latach, przemawiając w październiku 1981 r., na VII Zjeździe absolwentów SGPiS, Mieczysław Nasiłowski powiedział: "Cały wykład EPS [Ekonomii Politycznej Socjalizmu] jest zlepkiem apriorycznych sformułowań podanych czytelnikowi do wierzenia".

Praktyczna realizacja założeń gospodarki socjalistycznej zgodnie z tym, co po latach napisała Jadwiga Staniszkis, napotykała na poważne trudności. W latach 1945-56 stworzono wprawdzie jej podstawy materialne i organizacyjne, niemniej proces przyspieszonej industrializacji napotykał na poważne problemy. Wynikały one w dużym stopniu z przyczyn politycznych i doktrynalnych, niemniej atmosfera, jaka zapanowała w kraju w wyniku stopniowej liberalizacji życia politycznego po śmierci Józefa Stalina, a zwłaszcza po przełomie październikowym w 1956 r., skłaniała do formułowania coraz odważniejszych poglądów. Stefan Kurowski nawoływał do intensyfikacji prac naukowych z dziedziny ekonomii politycznej. "Istnieją podstawy - pisał - do wyrażenia ostrożnej nadziei, iż ożywienie naszego życia intelektualnego, jakie obserwujemy od blisko trzech lat, obejmie również pewną, niezwykle ważną dziedzinę nauki i praktyki społecznej, a mianowicie ekonomię polityczną i związany z tym kompleks zjawisk społecznych i gospodarczych. Przypuszczenia takie są zwłaszcza uzasadnione po wydarzeniach, które miały miejsce w drugiej połowie lutego 1956 r. [obradował wtedy II Zjazd Ekonomistów Polskich]. Potężna fala dyskusji, jaka jest następstwem tych wydarzeń, zniosła i zburzyła pewne wartości, które dla poprzedniego etapu zdawały się mieć znaczenie fundamentalne. Ale burząc te wartości, określane mianem kultu jednostki, fala dyskusji nie zatrzymuje się i nie opada mimo czynionych w tym kierunku wysiłków. Przeciwnie, rozszerza się, (...) podrywa fundamenty potężnych do niedawna dogmatów, stwarza wokół nich atmosferę dyskusyjności, wątpliwości, poszukiwań, krytyki. Jest to twórcze. Dla ludzi od lat żyjących pod brzemieniem dogmatów jest to świt renesansu wolnej myśli (...) marksistowska ekonomia polityczna, obok marksistowskiej socjologii, była najbardziej zdogmatyzowaną wśród nauk posługujących się badaniem empirycznym. Nie było dziedziny wiedzy, w której dogmaty byłyby ostrzej zarysowane i obwarowane groźniejszymi sankcjami, nie było dziedziny wiedzy, w której próba krytyki twierdzeń uznanych za niewzruszalne lub podjęcie tematów uważanych za tabu, spotkałoby się z ostrzejszą reakcją. To swoje wyjątkowe stanowisko ekonomia polityczna utrzymywała również i w ostatnim okresie.

W ciągu ostatnich trzech lat poszczególne dziedziny sztuki, poczynając od literatury a kończąc na architekturze, przeżywały kolejno okresy głębokich rewizji ustalonych dotychczas kanonów i zasad, w ciągu ostatnich trzech lat wiele nauk przyrodniczych i nieledwie cała humanistyka była świadkiem głębokich zmian w poglądach na tezy ogólne i szczegółowe tych nauk (...) Nawet w sferze zjawisk, które obejmujemy mianem polityki zaszły w latach ostatnich takie zmiany, że może tu być mowa o nowym duchu, jaki w tej dziedzinie zapanował. Nie zmieniło się tylko nic w sprawach gospodarczych. A wśród nauk tylko w ekonomii politycznej, która trwa niewzruszenie na swych starych pozycjach. [podkr. P.T.] Lecz gdy głębiej rzeczy ujmiemy, nie powinno to budzić zdziwienia. Kultura, sztuka i filozofia - to wszystko, mówiąc językiem materializmu historycznego, należy do nadbudowy. Zmiany w tych dziedzinach nie dotykają istotnych podstaw organizacji społeczeństwa. Natomiast sprawy gospodarcze to jest baza organizacji społecznej, a ekonomia polityczna jest nauką o tej bazie. Ruszyć coś w tej nauce, poddać dyskusji któreś z jej tez naczelnych, to znaczy naruszyć już nie wierzchołki, lecz same podstawy układu. Stąd pochodzi ta >>granitowa niezmienność<< całego gmachu ekonomii politycznej, stąd pochodzi ta absolutna wierność wobec pierwotnych sformułowań twórców tej nauki, wierność, która obowiązuje najdrobniejszego z jej adeptów w najbardziej szczegółowych opracowaniach. (...) wydaje się, że pierwsze uderzenia tej fali atakują już bramy owej najpotężniejszej twierdzy dogmatyzmu w nauce i polityce społecznej. (...) Postulat (...) powinien brzmieć: o naukową dyskusję i krytykę, o pozytywną wiedzę w ekonomii politycznej [podkr. S.K]. (...) absolutna wierność wobec tez klasyków i potępienie wszelkich wątpliwości doprowadziło tych, którzy byli przedmiotem takiej dydaktyki do mechanicznego przyswajania sobie formułek i - co za tym idzie - do ograniczenia zdolności samodzielnego myślenia. (...) Powstał cały gmach dydaktyki ekonomii politycznej, potężny i wspaniały w fasadzie, lecz pusty w środku, gdyż wypełniony wiedzą pozorną. Nauczanie ekonomii politycznej, upowszechnianie jej zmieniło się w olbrzymi krąg drętwej mowy, w której sformalizowany cytat zastąpił myślenie, a cynizm wykładowcy i zakłamanie słuchaczy zastąpiło wiarę w wieczne wartości nauki i prawdy. W imię czego system ten kontynuowano? Chyba w imię lekko tylko zmienionej wolterowskiej zasady: >>mówcie, mówcie, zawsze coś z tego zostanie<<. I zostawało. Zostawały setki i tysiące ludzi, którzy - jako produkt owego systemu dydaktycznego - wchodzili w życie pozbawieni zdolności myślenia, wyprani z samodzielności i zainteresowań intelektualnych, otumanieni jałowością i ogromem tej wiedzy pozornej, którą musieli wchłonąć, analfabeci w dziedzinie olbrzymich obszarów myśli ekonomicznej, która leżała poza ich doktryną, wychodzili tacy absolwenci wyższych uczelni ekonomicznych nieznający sytuacji gospodarczej własnego kraju (bo i skąd), nieobeznani z materiałem statystycznym ani z normalnym warsztatem naukowo-zawodowym ekonomisty i bankrutowali przy pierwszym zetknięciu się z życiem".

Ten sam autor uważał, że państwo prowadzi grę o nazwie polityka gospodarcza z podmiotami, które można podzielić na kilka grup:

I grupa - przedsiębiorstwa,

II grupa - obywatele występujący jako osoby tworzące gospodarstwa domowe (konsumenci) i pracobiorcy,

III grupa - otoczenie zewnętrzne państwa, czyli zagranica,

IV grupa - biurokracja państwowa, V grupa - warunki naturalne (terytorium, bogactwa naturalne, środowisko człowieka).

W takim ujęciu jedną z najistotniejszych kwestii było znalezienie odpowiedzi, czyje interesy państwo w istocie reprezentuje? Ideologia socjalistyczna, a także propaganda państwowa w czasach PRL-u dawały łatwą odpowiedź. Władzę w państwie socjalistycznym sprawował lud pracujący miast i wsi, którego reprezentację stanowiły partie polityczne stojące na gruncie socjalizmu. Praktyka życia politycznego i gospodarczego nie była jednak taka prosta i nieskomplikowana.

W wypadku grupy I najtrudniejszym problemem było wprowadzenie skutecznego i efektywnego systemu zarządzania przedsiębiorstwami państwowymi.

Grupa II w swych decyzjach kierowała się z reguły racjonalnością mikroekonomiczną (gospodarstwa domowe w miastach, indywidualne gospodarstwa rolne na wsiach), i wyjąwszy podziemie gospodarcze i zjawiska patologiczne, a także postawy altruistyczne, czy też zupełny margines, aczkolwiek znaczący ze względów politycznych, a więc środowiska naukowe, artystyczne, duchowieństwo, działała w ramach systemu tworzonego przez państwo, kierując się jednocześnie osobistym interesem materialnym. Można zaryzykować tezę, że była w pełni podatna na system tworzony przez państwo.

Znaczenie grupy III jest trudne do wyjaśnienia. Jest to bardziej zadanie historyków, zwłaszcza historyków gospodarczych, ale i badaczy dziejów politycznych, w mniejszym stopniu typowych ekonomistów badających rozwój myśli ekonomicznej i funkcjonowanie systemów gospodarczych. Konieczny jest dostęp do archiwów, polskich i zagranicznych. Trudno bez niego ocenić np. zakres i siłę oddziaływania ZSRR, ale także i państw zachodnich, na wewnętrzne stosunki w Polsce. Odrębnym zagadnieniem jest m.in. wielkość obciążeń gospodarki narodowej wynikających z faktu przynależności Polski do Układu Warszawskiego.

Wielu działaczy partyjnych i państwowych dostrzegało w biurokracji wręcz niezależną siłę polityczną, często destrukcyjną, uniemożliwiającą skuteczne przeprowadzenie reform gospodarczych. Wydaje się jednak, że znaczenie grupy IV było często przesadzone albo też stanowiło łatwy pretekst, mający uzasadnić powstrzymywanie się władz od reform. Znaczenie tej grupy dostrzegał Mieczysław Rakowski, ale też właśnie jego gabinet, sprawujący rządy na przełomie 1988 i 89 r., potrafił poradzić sobie z oporem aparatu administracyjnego i partyjnego i zainicjować poważne reformy gospodarcze.

Wreszcie grupa V. Położenie geograficzne Polski i zasoby naturalne, a także stosunkowo duża liczba ludności, niejako wymuszały efektywną gospodarkę zasobami kraju. Jednocześnie warunki naturalne były na tyle korzystne, że umożliwiały rozwój gospodarczy prowadzący do znalezienia się w grupie wysoko rozwiniętych krajów przemysłowych. Na pewno natomiast nie występował czynnik w postaci wielkich bogactw naturalnych, których eksport przynosiłby na tyle duże wpływy dewizowe, jak np. w wypadku państw OPEC, żeby system polityczny i gospodarczy, niezależnie od jego efektywności, mógł trwać przez wiele dziesięcioleci bez wielkich wstrząsów.

Przyczyny doktrynalne powodowały, że przemysł wytwarzający środki produkcji był wyraźnie uprzywilejowany w stosunku do gałęzi wytwarzających dobra konsumpcyjne. Ponadto ze względów politycznych przykładano wielką wagę do rozwoju przemysłu zbrojeniowego. Pomimo nacisku na rozwój przemysłu okazywało się, że możliwe jest eksportowanie jedynie surowców i połfabrykatów oraz żywności. W efekcie występowały okresowo poważne trudności z nabywaniem artykułów konsumpcyjnych, nieraz zupełnie podstawowych. Sytuacja taka skłaniała do refleksji, a w późniejszych latach budziła poważny niepokój u wielu osób świadomie zaangażowanych w tworzenie systemu socjalistycznego w Polsce. Czołowym przedstawicielem tej grupy był wieloletni redaktor tygodnika "Polityka", działacz partyjny i polityczny, Mieczysław F. Rakowski. Po wydarzeniach grudnia 1970 r. zapisał w swym dzienniku politycznym: "Nie ulega przecież wątpliwości, że działamy pod przemożnym wpływem wielkiego, wschodniego sąsiada. I nie tylko pod wpływem, ale - sprawdziliśmy to już - nasz wewnętrzny rozwój jest także zależny od tego, co dzieje się w ZSRR. Inaczej mówiąc - odrodzenie socjalizmu w tej części Europy może nastąpić tylko wówczas, gdy w Rosji wezmą gorę tendencje reformatorskie. A na to się nie zanosi. (...) Na razie potęga ZSRR i jego prestiż opierają się na rakietach i broni termojądrowej, ale przecież może nadejść czas, gdy te >>argumenty<< utracą swoje obecne znaczenie. (...) Patrząc z perspektywy historycznej, można te sprawy traktować bez emocji. Ostatecznie, historia ma swoje prawa i one >>drążą kamień<<, one ustalają ostatecznie treść systemów społecznych".

W miarę jak system krzepł i stawał się codziennością i oczywistością, zwłaszcza dla młodszych pokoleń Polaków, słabła niestety pozycja dawnych lewicowców-ideowców, a ich miejsce zajmowali "pozytywiści" pragnący wykorzystać jak najbardziej efektywnie możliwości jakie stwarzał, aczkolwiek bez wielkiej wizji politycznej i ustrojowej, oraz tzw. "pragmatycy" widzący w partii i organizacjach z nią związanych (np. Związku Młodzieży Socjalistycznej) sposób na realizację celów jednostkowych i grupowych, a więc drogę kariery, wyraźnego poprawienia własnej sytuacji materialnej, dobrego ulokowania w aparacie. Proces ten bardzo wyraźnie zaznaczał się w pierwszej połowie lat 70., w dalszej konsekwencji zaważył na ograniczonych skutkach reform rozpoczętych w dekadzie lat 80.

Były również poważne ograniczenia natury politycznej i ideologicznej. Musiało upłynąć 45 lat od powstania systemu socjalistycznego w Polsce, by wysokiej rangi przedstawiciel władz partyjnych, Stanisław Ciosek w rozmowie z przedstawicielem Episkopatu, księdzem Alojzym Orszulikiem, mógł stwierdzić, że państwo nie musi być ateistyczne.

Warto jednak w tym miejscu przytoczyć słowa nestora socjalistów polskich - Edwarda Lipińskiego: "nie nazywam siebie socjalistą naukowym, ale utopijnym. W historii nie ma epok szczęśliwych, epok idealnie zakończonych, epok spełnienia się. Wszystkie epoki są epokami oczekiwania, wszystkie powinny być przezwyciężone. Wszystkie bez wyjątku są z jakiegoś punktu widzenia złe, negatywne. Rzadko kiedy założenia utopijne realizuje się, przekształcając rzeczywistość. A i być może zawsze ze zrealizowanych zamierzeń ludzkich zostaje stosunkowo niewiele. Natomiast w życiu rodzą się zjawiska i fakty nie zamierzone i nie zaplanowane. Często są one diametralnie sprzeczne z pierwotnymi założeniami. Niemniej jednak nie ma innego działania, jak tylko działanie z myślą o naprawie i perfekcji. Stąd rola utopii".

Pracę Polska myśl ekonomiczna w latach 1956-1989 wobec zagadnienia przemian systemowych w gospodarce PRL starałem się oprzeć na szerokiej bazie źródłowej. Wykorzystałem publikacje zawarte w czołowych czasopismach naukowych i opiniotwórczych wydawanych oficjalnie, w drugim obiegu wydawniczym i na emigracji. Sięgnąłem do opracowań naukowych ekonomistów polskich: Władysława Baki, Leszka Balcerowicza, Janusza Beksiaka, Czesława Bobrowskiego, Pawła Bożyka, Włodzimierza Brusa, Bogdana Glińskiego, Cezarego Józefiaka, Michała Kaleckiego, Józefa Kalety, Jerzego Kleera, Grzegorza Kołodki, Waldemara Kuczyńskiego, Stefana Kurowskiego, Oskara Langego, Edwarda Lipińskiego, Mieczysława Mieszczankowskiego, Jana Mujżela, Mieczysława Nasiłowskiego, Józefa Pajestki, Wacława Wilczyńskiego, a także wielu mniej znanych badaczy życia gospodarczego i publicystów, którzy przez kilka dziesiątków lat świadomie angażowali swą wiedzę i zdolności w zmianę sposobu funkcjonowania gospodarki socjalistycznej w Polsce. Korzystałem także z opracowań naukowych publikowanych przez Wydawnictwo TRIO w ramach serii: W krainie PRL - Ludzie, Sprawy, Problemy (Rzeczywistość PRL odczytana z akt, dokumentów, zapisków, twórczości). Duże znaczenie miały dla mnie również dzienniki, wspomnienia i wywiady, jakie po przełomie roku 1989 zaczęły ukazywać się drukiem. Chciałbym w tym miejscu podkreślić znaczenie dziennika Władysława Baki Zmagania o reformę, ściśle związanego z tematem mojej pracy oraz powstające przez wiele dziesiątków lat dzienniki Mieczysława F. Rakowskiego, stanowiące cenne źródło wiedzy dla historyków i polityków, w których znajduje się także wiele uwag dotyczących sytuacji gospodarczej.

Pragnąłem nadać pracy charakter opracowania z dziedziny historii polskiej myśli ekonomicznej, traktując jej rozwój bardzo szeroko. W wielu miejscach rozprawy daleko wyszedłem poza zakres wąsko pojmowanej nauki akademickiej, uznając, że tworzyli ją nie tylko uczeni, ale wszyscy poważni uczestnicy dyskusji społecznej, szczerze przejęci losem kraju. Obszerny zakres chronologiczny spowodował, że pominąłem wiele kwestii szczegółowych, koncentrując się przede wszystkim na najważniejszych zagadnieniach.

Rozprawa składa się z pięciu rozdziałów. Rozdział I Początek reform, obejmuje lata 1956-70, a więc czas pierwszych reform i małej stabilizacji prowadzącej do wstrząsających wydarzeń w grudniu 1970 roku. Rozdział II Druga Polska i kryzys systemu ukazuje system gospodarczy w dekadzie lat 70., gdy próbowano dokonać w ramach starych struktur skoku cywilizacyjnego zakończonego powstaniem NSZZ "Solidarność" i wprowadzeniem stanu wojennego. Rozdział III Pierwszy etap reformy gospodarczej, przedstawia próby zreformowania gospodarki polskiej po wprowadzeniu stanu wojennego. Rozdział IV Drugi etap reformy gospodarczej obrazuje dążenia do zreformowania systemu gospodarczego Polski pod koniec lat 80., w epoce gorbaczowowskiej głasnosti. Rozdział V Reformy rządu Mieczysława F. Rakowskiego przedstawia desperackie próby ostatniego premiera dokonania głębokich reform gospodarczych przy zachowaniu dominującej roli PZPR w systemie politycznym państwa. Przyjęty podział pracy na rozdziały wynika z chronologii wydarzeń politycznych. Rozwój polskiej myśli ekonomicznej ulegał bowiem wybitnemu przyspieszeniu w okresach napięć politycznych i bezpośrednio po objęciu władzy przez nową ekipę partyjno-rządową, wyraźnie natomiast spowalniał w okresach stabilizacji systemu społeczno-gospodarczego, jak przyszłość pokazała, stabilizacji pozornej.

[[[separator]]]

Wstęp

 

Rozdział I. Początek reform

 

Rozdział II. Druga Polska i kryzys systemu

 

Rozdział III. Pierwszy etap reformy gospodarczej

 

Rozdział IV. Drugi etap reformy gospodarczej

 

Rozdział V. Reformy rządu Mieczysława F. Rakowskiego

 

Zakończenie

 

Bibliografia

Opis

Wydanie: 1
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza
Oprawa: twarda
Format: B5
Liczba stron: 441

Wstęp

Ustrój socjalistyczny w Polsce wcale nie musiał upaść na skutek jego immanentnej niewydolności ekonomicznej, jak głosi najbardziej rozpowszechniony pogląd. Zwycięstwo opozycji politycznej w wyborach do Sejmu i Senatu, które odbyły się 4 czerwca 1989 r., było jedynie następstwem kilkudziesięciu lat nieudanych prób zreformowania ustroju, naznaczonych licznymi zaniechaniami i odwrotami od reform spotęgowanymi wewnętrznymi konfliktami w łonie aparatu władzy.

Przed pierwszą wojną światową i później, gdy istniała Druga Rzeczpospolita, z ustrojem socjalistycznym, a także z jego radykalną wersją komunistyczną, część społeczeństwa wiązała pewne nadzieje. Z artystyczną intuicją wypowiadał się na jego temat Stanisław Ignacy Witkiewicz, znany powszechnie jako Witkacy. "Kapitał się umiędzynarodowił, przerażona ludzkość tworzyć zaczęła blade widma instytucji międzynarodowych, mających zahamować w porę nadchodzące katastrofy i uregulować życie ekonomiczne. Instytucje te na razie zawiodły: >>dziki kapitał<<, któremu jako nowotworowi chodzi tylko o wzrost sam w sobie i potęgę samą w sobie, a nie wytwórczość i twórczość racjonalną, nie może opanować sam siebie, a rozwścieczone i podjudzane nacjonalizmy grożą znowu wojną. Próby faszystowskie pośrednictwa naukowego bezstronnej elity umysłowej między kapitałem a pracą w celu uniknięcia zniszczenia inicjatywy indywidualnej zdają się zawodzić również: Ludzkość w swej olbrzymiej części kapitalistycznej wyrwała się spod własnej kontroli, stworzywszy kulturę, która ją przerosła, i hasa teraz w dzikim nowotworowym tańcu na samym skraju przepaści zagłady ostatecznej: Jedyną potęgą, która walczy z dzikim kapitałem, zdaje się być bolszewizm, bo wszelkie inne próby uregulowania wytwórczości spełzły dotąd na niczym; (...) jest to proces zaczątkowy na daleki dystans, o charakterze eksperymentalnym [podkr. P.T.], z którego nikt chyba obecnie y compromis najtęższe, bezstronne łby ekonomiczne - sprawy sobie zdać nie może. W każdym razie od świata kapitału w dotychczasowej formie nie można już chyba oczekiwać niczego - to, co miał do wydania z siebie pozytywnego, wydał już - kultura jego jest skończona, a dalsze panowanie jego, jak to dowodzi obecny chaos ekonomiczny i niepoprawność pewnych klas, mimo lekcji wojennej, doprowadza ludzkość do coraz bardziej katastrofalnych możliwości. (...) Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że prawdą jest, iż dążymy w ogóle w rezultacie ostatecznym do zupełnej mechanizacji i zaniku indywiduum, wraz z jego twórczością, w zamian za równomierny materialny dobrobyt i społeczną doskonałość. Proces ten [nie] może obyć się bez cierpień nie tylko tych klas, które w walce o przyszły ustrój muszą być pokonane, ale również tych, które będą przewrót tworzyć w imię własnej przyszłej szczęśliwości. (...) Jednak wchodzi tu w grę wartość idei: warstwy robotnicze Rosji, cierpiące wskutek szalonego wysiłku na tle tego, że bolszewizm otoczony jest przez państwa kapitalistyczne, wiedzą, że cierpią dla idei (...) Przy koncepcji mieńszewickiej [de facto socjaldemokratycznej] warstwy robotnicze organizują się tylko wewnątrz ustroju kapitalistycznego, a walkę prowadzą przywódcy w parlamentach lub nawet na stanowiskach rządowych. Widzimy, że takie układy nie mogą zadowolić mas pracujących i prowadzą do sprzeczności odwartościowujących samą ideę zdobycia powolnego lepszej przyszłości".

Nie było to stanowisko odosobnione. Poszukiwaniem nowych form ustrojowych zajmowali się przedstawiciele rożnych zawodów i specjalności naukowych: ekonomiści, myśliciele, dziennikarze, politycy.

Gdy nowy ustrój nastał, powszechnie zakładano, że gospodarka socjalistyczna musi się charakteryzować aktywną rolą państwa w kształtowaniu procesów gospodarczych poprzez:

1) bezpośrednie, ex ante regulowanie społecznego podziału pracy,

2) bezpośrednie określenie społeczne niezbędnych nakładów pracy żywej i uprzedmiotowionej w celu wytworzenia określonych wyrobów,

3) bilansowanie nakładów ujętych w wielkościach fizycznych,

4) dokonywanie podziału produktu wytworzonego przez społeczeństwo, uwzględniającego potrzeby ogólne oraz jednostkowe z uwzględnieniem nakładów pracy,

5) podział akumulacji.

Szczególną wagę przykładano do akumulacji, uznając, że gospodarka typu rynkowego w krajach zacofanych gospodarczo nie zapewnia jej odpowiedniego tempa. Należy więc dokonać przyspieszenia akumulacji, z góry przyjmując, że będzie się to dokonywać w drodze nieekwiwalentnej wymiany, co w praktyce oznaczało ograniczenie nakładów na rolnictwo oraz ograniczanie spożycia indywidualnego i zbiorowego. Jednocześnie jednak teoretycy gospodarki socjalistycznej wyraźnie zaznaczali, że społeczna własność środków produkcji, scentralizowany system kontroli życia gospodarczego i zaspokajanie potrzeb całego społeczeństwa, stanowiące główny cel gospodarki socjalistycznej musi być kojarzone ze swobodą decyzji jego członków w zakresie konsumpcji, wolnością wyboru zawodu i miejsca pracy oraz zachowaniem pieniądza.

Ich możliwości oddziaływania były jednak ograniczone. W dominującym nurcie marksistowskiej ekonomii politycznej zakładano, że z samego faktu uspołecznienia środków produkcji wynika obiektywnie obowiązujące prawo mówiące, że celem produkcji w systemie socjalistycznym jest maksymalne zaspokojenie potrzeb społecznych. Miał on stanowić przeciwieństwo systemu kapitalistycznego, w którym celem jest wyłącznie indywidualny zysk przedsiębiorcy. Sformułowanie obiektywnie miało dalekosiężny i do pewnego stopnia zniewalający wpływ na rozwój myśli ekonomicznej. Zwalniało od myślenia i od działania, ponieważ skoro było to prawo obiektywne, to niezależnie od błędów, nawet poważnych, popełnianych przez rządzących w polityce gospodarczej, musiało ostatecznie z całą mocą zadziałać i udowodnić ekonomiczną i społeczną wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. W roku 1955 Maksymilian Pohorille, jeden z czołowych teoretyków gospodarki socjalistycznej, pisał: "Już samo obalenie władzy kapitalistów i obszarników i uspołecznienie kluczowych pozycji w gospodarce narodowej tworzy podstawy dla występowania nowych praw ekonomicznych socjalizmu, a tym również podstawowego prawa maksymalnego zaspokojenia potrzeb materialnych i kulturalnych społeczeństwa w drodze stałego zwiększania produkcji na bazie najwyższej techniki". Wysiłek narodu powinien być zatem skupiony na realizacji narodowego planu gospodarczego. Myśl tę rozwijał Bronisław Minc, pisząc o prawie planowego proporcjonalnego rozwoju gospodarki narodowej, obiektywnie obowiązującym w systemie socjalistycznym, i wynikającym z niego, również obiektywnie obowiązującym, prawie stałego wzrostu wydajności pracy społecznej przejawiającym się w oszczędności pracy żywej i uprzedmiotowionej. Uczony podkreślał jedynie, że działanie tego prawa nie wymusza automatycznie prawidłowego funkcjonowania systemu planowania gospodarczego. Może zatem dochodzić do woluntaryzmu przejawiającego się np. w ustalaniu nadmiernie wysokich planów inwestycyjnych lub zaniżonych planów produkcyjnych. Znalazła się jednak w tej pracy myśl niezwykle cenna wyrażająca istotę owego podejścia, eufemistycznie określanego jako woluntaryzm, w praktyce charakterystycznego dla wszelkich systemów totalitarnych. "Przez woluntaryzm rozumiemy szkodliwe poglądy o możliwości dowolnego kształtowania rzeczywistości gospodarczej, społecznej czy politycznej przez partię, państwo czy jego organa". [podkr. P.T.] Pomimo tego stwierdzenia panował przede wszystkim dyktat idei w bolszewickim wydaniu [określenie Jadwigi Staniszkis] polegający na "wprowadzeniu do dyskursu określonej koncepcji przedmiotu oraz (...) przyjęcie epistemologii pozoru jako wyznacznika granic dyskursu i zmian instytucjonalnych". [podkr. J.S.] Fakt ten miał swoje dalekosiężne skutki, aż po kres istnienia gospodarki socjalistycznej w naszym kraju. Dopiero po latach, przemawiając w październiku 1981 r., na VII Zjeździe absolwentów SGPiS, Mieczysław Nasiłowski powiedział: "Cały wykład EPS [Ekonomii Politycznej Socjalizmu] jest zlepkiem apriorycznych sformułowań podanych czytelnikowi do wierzenia".

Praktyczna realizacja założeń gospodarki socjalistycznej zgodnie z tym, co po latach napisała Jadwiga Staniszkis, napotykała na poważne trudności. W latach 1945-56 stworzono wprawdzie jej podstawy materialne i organizacyjne, niemniej proces przyspieszonej industrializacji napotykał na poważne problemy. Wynikały one w dużym stopniu z przyczyn politycznych i doktrynalnych, niemniej atmosfera, jaka zapanowała w kraju w wyniku stopniowej liberalizacji życia politycznego po śmierci Józefa Stalina, a zwłaszcza po przełomie październikowym w 1956 r., skłaniała do formułowania coraz odważniejszych poglądów. Stefan Kurowski nawoływał do intensyfikacji prac naukowych z dziedziny ekonomii politycznej. "Istnieją podstawy - pisał - do wyrażenia ostrożnej nadziei, iż ożywienie naszego życia intelektualnego, jakie obserwujemy od blisko trzech lat, obejmie również pewną, niezwykle ważną dziedzinę nauki i praktyki społecznej, a mianowicie ekonomię polityczną i związany z tym kompleks zjawisk społecznych i gospodarczych. Przypuszczenia takie są zwłaszcza uzasadnione po wydarzeniach, które miały miejsce w drugiej połowie lutego 1956 r. [obradował wtedy II Zjazd Ekonomistów Polskich]. Potężna fala dyskusji, jaka jest następstwem tych wydarzeń, zniosła i zburzyła pewne wartości, które dla poprzedniego etapu zdawały się mieć znaczenie fundamentalne. Ale burząc te wartości, określane mianem kultu jednostki, fala dyskusji nie zatrzymuje się i nie opada mimo czynionych w tym kierunku wysiłków. Przeciwnie, rozszerza się, (...) podrywa fundamenty potężnych do niedawna dogmatów, stwarza wokół nich atmosferę dyskusyjności, wątpliwości, poszukiwań, krytyki. Jest to twórcze. Dla ludzi od lat żyjących pod brzemieniem dogmatów jest to świt renesansu wolnej myśli (...) marksistowska ekonomia polityczna, obok marksistowskiej socjologii, była najbardziej zdogmatyzowaną wśród nauk posługujących się badaniem empirycznym. Nie było dziedziny wiedzy, w której dogmaty byłyby ostrzej zarysowane i obwarowane groźniejszymi sankcjami, nie było dziedziny wiedzy, w której próba krytyki twierdzeń uznanych za niewzruszalne lub podjęcie tematów uważanych za tabu, spotkałoby się z ostrzejszą reakcją. To swoje wyjątkowe stanowisko ekonomia polityczna utrzymywała również i w ostatnim okresie.

W ciągu ostatnich trzech lat poszczególne dziedziny sztuki, poczynając od literatury a kończąc na architekturze, przeżywały kolejno okresy głębokich rewizji ustalonych dotychczas kanonów i zasad, w ciągu ostatnich trzech lat wiele nauk przyrodniczych i nieledwie cała humanistyka była świadkiem głębokich zmian w poglądach na tezy ogólne i szczegółowe tych nauk (...) Nawet w sferze zjawisk, które obejmujemy mianem polityki zaszły w latach ostatnich takie zmiany, że może tu być mowa o nowym duchu, jaki w tej dziedzinie zapanował. Nie zmieniło się tylko nic w sprawach gospodarczych. A wśród nauk tylko w ekonomii politycznej, która trwa niewzruszenie na swych starych pozycjach. [podkr. P.T.] Lecz gdy głębiej rzeczy ujmiemy, nie powinno to budzić zdziwienia. Kultura, sztuka i filozofia - to wszystko, mówiąc językiem materializmu historycznego, należy do nadbudowy. Zmiany w tych dziedzinach nie dotykają istotnych podstaw organizacji społeczeństwa. Natomiast sprawy gospodarcze to jest baza organizacji społecznej, a ekonomia polityczna jest nauką o tej bazie. Ruszyć coś w tej nauce, poddać dyskusji któreś z jej tez naczelnych, to znaczy naruszyć już nie wierzchołki, lecz same podstawy układu. Stąd pochodzi ta >>granitowa niezmienność<< całego gmachu ekonomii politycznej, stąd pochodzi ta absolutna wierność wobec pierwotnych sformułowań twórców tej nauki, wierność, która obowiązuje najdrobniejszego z jej adeptów w najbardziej szczegółowych opracowaniach. (...) wydaje się, że pierwsze uderzenia tej fali atakują już bramy owej najpotężniejszej twierdzy dogmatyzmu w nauce i polityce społecznej. (...) Postulat (...) powinien brzmieć: o naukową dyskusję i krytykę, o pozytywną wiedzę w ekonomii politycznej [podkr. S.K]. (...) absolutna wierność wobec tez klasyków i potępienie wszelkich wątpliwości doprowadziło tych, którzy byli przedmiotem takiej dydaktyki do mechanicznego przyswajania sobie formułek i - co za tym idzie - do ograniczenia zdolności samodzielnego myślenia. (...) Powstał cały gmach dydaktyki ekonomii politycznej, potężny i wspaniały w fasadzie, lecz pusty w środku, gdyż wypełniony wiedzą pozorną. Nauczanie ekonomii politycznej, upowszechnianie jej zmieniło się w olbrzymi krąg drętwej mowy, w której sformalizowany cytat zastąpił myślenie, a cynizm wykładowcy i zakłamanie słuchaczy zastąpiło wiarę w wieczne wartości nauki i prawdy. W imię czego system ten kontynuowano? Chyba w imię lekko tylko zmienionej wolterowskiej zasady: >>mówcie, mówcie, zawsze coś z tego zostanie<<. I zostawało. Zostawały setki i tysiące ludzi, którzy - jako produkt owego systemu dydaktycznego - wchodzili w życie pozbawieni zdolności myślenia, wyprani z samodzielności i zainteresowań intelektualnych, otumanieni jałowością i ogromem tej wiedzy pozornej, którą musieli wchłonąć, analfabeci w dziedzinie olbrzymich obszarów myśli ekonomicznej, która leżała poza ich doktryną, wychodzili tacy absolwenci wyższych uczelni ekonomicznych nieznający sytuacji gospodarczej własnego kraju (bo i skąd), nieobeznani z materiałem statystycznym ani z normalnym warsztatem naukowo-zawodowym ekonomisty i bankrutowali przy pierwszym zetknięciu się z życiem".

Ten sam autor uważał, że państwo prowadzi grę o nazwie polityka gospodarcza z podmiotami, które można podzielić na kilka grup:

I grupa - przedsiębiorstwa,

II grupa - obywatele występujący jako osoby tworzące gospodarstwa domowe (konsumenci) i pracobiorcy,

III grupa - otoczenie zewnętrzne państwa, czyli zagranica,

IV grupa - biurokracja państwowa, V grupa - warunki naturalne (terytorium, bogactwa naturalne, środowisko człowieka).

W takim ujęciu jedną z najistotniejszych kwestii było znalezienie odpowiedzi, czyje interesy państwo w istocie reprezentuje? Ideologia socjalistyczna, a także propaganda państwowa w czasach PRL-u dawały łatwą odpowiedź. Władzę w państwie socjalistycznym sprawował lud pracujący miast i wsi, którego reprezentację stanowiły partie polityczne stojące na gruncie socjalizmu. Praktyka życia politycznego i gospodarczego nie była jednak taka prosta i nieskomplikowana.

W wypadku grupy I najtrudniejszym problemem było wprowadzenie skutecznego i efektywnego systemu zarządzania przedsiębiorstwami państwowymi.

Grupa II w swych decyzjach kierowała się z reguły racjonalnością mikroekonomiczną (gospodarstwa domowe w miastach, indywidualne gospodarstwa rolne na wsiach), i wyjąwszy podziemie gospodarcze i zjawiska patologiczne, a także postawy altruistyczne, czy też zupełny margines, aczkolwiek znaczący ze względów politycznych, a więc środowiska naukowe, artystyczne, duchowieństwo, działała w ramach systemu tworzonego przez państwo, kierując się jednocześnie osobistym interesem materialnym. Można zaryzykować tezę, że była w pełni podatna na system tworzony przez państwo.

Znaczenie grupy III jest trudne do wyjaśnienia. Jest to bardziej zadanie historyków, zwłaszcza historyków gospodarczych, ale i badaczy dziejów politycznych, w mniejszym stopniu typowych ekonomistów badających rozwój myśli ekonomicznej i funkcjonowanie systemów gospodarczych. Konieczny jest dostęp do archiwów, polskich i zagranicznych. Trudno bez niego ocenić np. zakres i siłę oddziaływania ZSRR, ale także i państw zachodnich, na wewnętrzne stosunki w Polsce. Odrębnym zagadnieniem jest m.in. wielkość obciążeń gospodarki narodowej wynikających z faktu przynależności Polski do Układu Warszawskiego.

Wielu działaczy partyjnych i państwowych dostrzegało w biurokracji wręcz niezależną siłę polityczną, często destrukcyjną, uniemożliwiającą skuteczne przeprowadzenie reform gospodarczych. Wydaje się jednak, że znaczenie grupy IV było często przesadzone albo też stanowiło łatwy pretekst, mający uzasadnić powstrzymywanie się władz od reform. Znaczenie tej grupy dostrzegał Mieczysław Rakowski, ale też właśnie jego gabinet, sprawujący rządy na przełomie 1988 i 89 r., potrafił poradzić sobie z oporem aparatu administracyjnego i partyjnego i zainicjować poważne reformy gospodarcze.

Wreszcie grupa V. Położenie geograficzne Polski i zasoby naturalne, a także stosunkowo duża liczba ludności, niejako wymuszały efektywną gospodarkę zasobami kraju. Jednocześnie warunki naturalne były na tyle korzystne, że umożliwiały rozwój gospodarczy prowadzący do znalezienia się w grupie wysoko rozwiniętych krajów przemysłowych. Na pewno natomiast nie występował czynnik w postaci wielkich bogactw naturalnych, których eksport przynosiłby na tyle duże wpływy dewizowe, jak np. w wypadku państw OPEC, żeby system polityczny i gospodarczy, niezależnie od jego efektywności, mógł trwać przez wiele dziesięcioleci bez wielkich wstrząsów.

Przyczyny doktrynalne powodowały, że przemysł wytwarzający środki produkcji był wyraźnie uprzywilejowany w stosunku do gałęzi wytwarzających dobra konsumpcyjne. Ponadto ze względów politycznych przykładano wielką wagę do rozwoju przemysłu zbrojeniowego. Pomimo nacisku na rozwój przemysłu okazywało się, że możliwe jest eksportowanie jedynie surowców i połfabrykatów oraz żywności. W efekcie występowały okresowo poważne trudności z nabywaniem artykułów konsumpcyjnych, nieraz zupełnie podstawowych. Sytuacja taka skłaniała do refleksji, a w późniejszych latach budziła poważny niepokój u wielu osób świadomie zaangażowanych w tworzenie systemu socjalistycznego w Polsce. Czołowym przedstawicielem tej grupy był wieloletni redaktor tygodnika "Polityka", działacz partyjny i polityczny, Mieczysław F. Rakowski. Po wydarzeniach grudnia 1970 r. zapisał w swym dzienniku politycznym: "Nie ulega przecież wątpliwości, że działamy pod przemożnym wpływem wielkiego, wschodniego sąsiada. I nie tylko pod wpływem, ale - sprawdziliśmy to już - nasz wewnętrzny rozwój jest także zależny od tego, co dzieje się w ZSRR. Inaczej mówiąc - odrodzenie socjalizmu w tej części Europy może nastąpić tylko wówczas, gdy w Rosji wezmą gorę tendencje reformatorskie. A na to się nie zanosi. (...) Na razie potęga ZSRR i jego prestiż opierają się na rakietach i broni termojądrowej, ale przecież może nadejść czas, gdy te >>argumenty<< utracą swoje obecne znaczenie. (...) Patrząc z perspektywy historycznej, można te sprawy traktować bez emocji. Ostatecznie, historia ma swoje prawa i one >>drążą kamień<<, one ustalają ostatecznie treść systemów społecznych".

W miarę jak system krzepł i stawał się codziennością i oczywistością, zwłaszcza dla młodszych pokoleń Polaków, słabła niestety pozycja dawnych lewicowców-ideowców, a ich miejsce zajmowali "pozytywiści" pragnący wykorzystać jak najbardziej efektywnie możliwości jakie stwarzał, aczkolwiek bez wielkiej wizji politycznej i ustrojowej, oraz tzw. "pragmatycy" widzący w partii i organizacjach z nią związanych (np. Związku Młodzieży Socjalistycznej) sposób na realizację celów jednostkowych i grupowych, a więc drogę kariery, wyraźnego poprawienia własnej sytuacji materialnej, dobrego ulokowania w aparacie. Proces ten bardzo wyraźnie zaznaczał się w pierwszej połowie lat 70., w dalszej konsekwencji zaważył na ograniczonych skutkach reform rozpoczętych w dekadzie lat 80.

Były również poważne ograniczenia natury politycznej i ideologicznej. Musiało upłynąć 45 lat od powstania systemu socjalistycznego w Polsce, by wysokiej rangi przedstawiciel władz partyjnych, Stanisław Ciosek w rozmowie z przedstawicielem Episkopatu, księdzem Alojzym Orszulikiem, mógł stwierdzić, że państwo nie musi być ateistyczne.

Warto jednak w tym miejscu przytoczyć słowa nestora socjalistów polskich - Edwarda Lipińskiego: "nie nazywam siebie socjalistą naukowym, ale utopijnym. W historii nie ma epok szczęśliwych, epok idealnie zakończonych, epok spełnienia się. Wszystkie epoki są epokami oczekiwania, wszystkie powinny być przezwyciężone. Wszystkie bez wyjątku są z jakiegoś punktu widzenia złe, negatywne. Rzadko kiedy założenia utopijne realizuje się, przekształcając rzeczywistość. A i być może zawsze ze zrealizowanych zamierzeń ludzkich zostaje stosunkowo niewiele. Natomiast w życiu rodzą się zjawiska i fakty nie zamierzone i nie zaplanowane. Często są one diametralnie sprzeczne z pierwotnymi założeniami. Niemniej jednak nie ma innego działania, jak tylko działanie z myślą o naprawie i perfekcji. Stąd rola utopii".

Pracę Polska myśl ekonomiczna w latach 1956-1989 wobec zagadnienia przemian systemowych w gospodarce PRL starałem się oprzeć na szerokiej bazie źródłowej. Wykorzystałem publikacje zawarte w czołowych czasopismach naukowych i opiniotwórczych wydawanych oficjalnie, w drugim obiegu wydawniczym i na emigracji. Sięgnąłem do opracowań naukowych ekonomistów polskich: Władysława Baki, Leszka Balcerowicza, Janusza Beksiaka, Czesława Bobrowskiego, Pawła Bożyka, Włodzimierza Brusa, Bogdana Glińskiego, Cezarego Józefiaka, Michała Kaleckiego, Józefa Kalety, Jerzego Kleera, Grzegorza Kołodki, Waldemara Kuczyńskiego, Stefana Kurowskiego, Oskara Langego, Edwarda Lipińskiego, Mieczysława Mieszczankowskiego, Jana Mujżela, Mieczysława Nasiłowskiego, Józefa Pajestki, Wacława Wilczyńskiego, a także wielu mniej znanych badaczy życia gospodarczego i publicystów, którzy przez kilka dziesiątków lat świadomie angażowali swą wiedzę i zdolności w zmianę sposobu funkcjonowania gospodarki socjalistycznej w Polsce. Korzystałem także z opracowań naukowych publikowanych przez Wydawnictwo TRIO w ramach serii: W krainie PRL - Ludzie, Sprawy, Problemy (Rzeczywistość PRL odczytana z akt, dokumentów, zapisków, twórczości). Duże znaczenie miały dla mnie również dzienniki, wspomnienia i wywiady, jakie po przełomie roku 1989 zaczęły ukazywać się drukiem. Chciałbym w tym miejscu podkreślić znaczenie dziennika Władysława Baki Zmagania o reformę, ściśle związanego z tematem mojej pracy oraz powstające przez wiele dziesiątków lat dzienniki Mieczysława F. Rakowskiego, stanowiące cenne źródło wiedzy dla historyków i polityków, w których znajduje się także wiele uwag dotyczących sytuacji gospodarczej.

Pragnąłem nadać pracy charakter opracowania z dziedziny historii polskiej myśli ekonomicznej, traktując jej rozwój bardzo szeroko. W wielu miejscach rozprawy daleko wyszedłem poza zakres wąsko pojmowanej nauki akademickiej, uznając, że tworzyli ją nie tylko uczeni, ale wszyscy poważni uczestnicy dyskusji społecznej, szczerze przejęci losem kraju. Obszerny zakres chronologiczny spowodował, że pominąłem wiele kwestii szczegółowych, koncentrując się przede wszystkim na najważniejszych zagadnieniach.

Rozprawa składa się z pięciu rozdziałów. Rozdział I Początek reform, obejmuje lata 1956-70, a więc czas pierwszych reform i małej stabilizacji prowadzącej do wstrząsających wydarzeń w grudniu 1970 roku. Rozdział II Druga Polska i kryzys systemu ukazuje system gospodarczy w dekadzie lat 70., gdy próbowano dokonać w ramach starych struktur skoku cywilizacyjnego zakończonego powstaniem NSZZ "Solidarność" i wprowadzeniem stanu wojennego. Rozdział III Pierwszy etap reformy gospodarczej, przedstawia próby zreformowania gospodarki polskiej po wprowadzeniu stanu wojennego. Rozdział IV Drugi etap reformy gospodarczej obrazuje dążenia do zreformowania systemu gospodarczego Polski pod koniec lat 80., w epoce gorbaczowowskiej głasnosti. Rozdział V Reformy rządu Mieczysława F. Rakowskiego przedstawia desperackie próby ostatniego premiera dokonania głębokich reform gospodarczych przy zachowaniu dominującej roli PZPR w systemie politycznym państwa. Przyjęty podział pracy na rozdziały wynika z chronologii wydarzeń politycznych. Rozwój polskiej myśli ekonomicznej ulegał bowiem wybitnemu przyspieszeniu w okresach napięć politycznych i bezpośrednio po objęciu władzy przez nową ekipę partyjno-rządową, wyraźnie natomiast spowalniał w okresach stabilizacji systemu społeczno-gospodarczego, jak przyszłość pokazała, stabilizacji pozornej.

Spis treści

Wstęp

 

Rozdział I. Początek reform

 

Rozdział II. Druga Polska i kryzys systemu

 

Rozdział III. Pierwszy etap reformy gospodarczej

 

Rozdział IV. Drugi etap reformy gospodarczej

 

Rozdział V. Reformy rządu Mieczysława F. Rakowskiego

 

Zakończenie

 

Bibliografia

Opinie

Twoja ocena:
Wydanie: 1
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza
Oprawa: twarda
Format: B5
Liczba stron: 441

Ustrój socjalistyczny w Polsce wcale nie musiał upaść na skutek jego immanentnej niewydolności ekonomicznej, jak głosi najbardziej rozpowszechniony pogląd. Zwycięstwo opozycji politycznej w wyborach do Sejmu i Senatu, które odbyły się 4 czerwca 1989 r., było jedynie następstwem kilkudziesięciu lat nieudanych prób zreformowania ustroju, naznaczonych licznymi zaniechaniami i odwrotami od reform spotęgowanymi wewnętrznymi konfliktami w łonie aparatu władzy.

Przed pierwszą wojną światową i później, gdy istniała Druga Rzeczpospolita, z ustrojem socjalistycznym, a także z jego radykalną wersją komunistyczną, część społeczeństwa wiązała pewne nadzieje. Z artystyczną intuicją wypowiadał się na jego temat Stanisław Ignacy Witkiewicz, znany powszechnie jako Witkacy. "Kapitał się umiędzynarodowił, przerażona ludzkość tworzyć zaczęła blade widma instytucji międzynarodowych, mających zahamować w porę nadchodzące katastrofy i uregulować życie ekonomiczne. Instytucje te na razie zawiodły: >>dziki kapitał<<, któremu jako nowotworowi chodzi tylko o wzrost sam w sobie i potęgę samą w sobie, a nie wytwórczość i twórczość racjonalną, nie może opanować sam siebie, a rozwścieczone i podjudzane nacjonalizmy grożą znowu wojną. Próby faszystowskie pośrednictwa naukowego bezstronnej elity umysłowej między kapitałem a pracą w celu uniknięcia zniszczenia inicjatywy indywidualnej zdają się zawodzić również: Ludzkość w swej olbrzymiej części kapitalistycznej wyrwała się spod własnej kontroli, stworzywszy kulturę, która ją przerosła, i hasa teraz w dzikim nowotworowym tańcu na samym skraju przepaści zagłady ostatecznej: Jedyną potęgą, która walczy z dzikim kapitałem, zdaje się być bolszewizm, bo wszelkie inne próby uregulowania wytwórczości spełzły dotąd na niczym; (...) jest to proces zaczątkowy na daleki dystans, o charakterze eksperymentalnym [podkr. P.T.], z którego nikt chyba obecnie y compromis najtęższe, bezstronne łby ekonomiczne - sprawy sobie zdać nie może. W każdym razie od świata kapitału w dotychczasowej formie nie można już chyba oczekiwać niczego - to, co miał do wydania z siebie pozytywnego, wydał już - kultura jego jest skończona, a dalsze panowanie jego, jak to dowodzi obecny chaos ekonomiczny i niepoprawność pewnych klas, mimo lekcji wojennej, doprowadza ludzkość do coraz bardziej katastrofalnych możliwości. (...) Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że prawdą jest, iż dążymy w ogóle w rezultacie ostatecznym do zupełnej mechanizacji i zaniku indywiduum, wraz z jego twórczością, w zamian za równomierny materialny dobrobyt i społeczną doskonałość. Proces ten [nie] może obyć się bez cierpień nie tylko tych klas, które w walce o przyszły ustrój muszą być pokonane, ale również tych, które będą przewrót tworzyć w imię własnej przyszłej szczęśliwości. (...) Jednak wchodzi tu w grę wartość idei: warstwy robotnicze Rosji, cierpiące wskutek szalonego wysiłku na tle tego, że bolszewizm otoczony jest przez państwa kapitalistyczne, wiedzą, że cierpią dla idei (...) Przy koncepcji mieńszewickiej [de facto socjaldemokratycznej] warstwy robotnicze organizują się tylko wewnątrz ustroju kapitalistycznego, a walkę prowadzą przywódcy w parlamentach lub nawet na stanowiskach rządowych. Widzimy, że takie układy nie mogą zadowolić mas pracujących i prowadzą do sprzeczności odwartościowujących samą ideę zdobycia powolnego lepszej przyszłości".

Nie było to stanowisko odosobnione. Poszukiwaniem nowych form ustrojowych zajmowali się przedstawiciele rożnych zawodów i specjalności naukowych: ekonomiści, myśliciele, dziennikarze, politycy.

Gdy nowy ustrój nastał, powszechnie zakładano, że gospodarka socjalistyczna musi się charakteryzować aktywną rolą państwa w kształtowaniu procesów gospodarczych poprzez:

1) bezpośrednie, ex ante regulowanie społecznego podziału pracy,

2) bezpośrednie określenie społeczne niezbędnych nakładów pracy żywej i uprzedmiotowionej w celu wytworzenia określonych wyrobów,

3) bilansowanie nakładów ujętych w wielkościach fizycznych,

4) dokonywanie podziału produktu wytworzonego przez społeczeństwo, uwzględniającego potrzeby ogólne oraz jednostkowe z uwzględnieniem nakładów pracy,

5) podział akumulacji.

Szczególną wagę przykładano do akumulacji, uznając, że gospodarka typu rynkowego w krajach zacofanych gospodarczo nie zapewnia jej odpowiedniego tempa. Należy więc dokonać przyspieszenia akumulacji, z góry przyjmując, że będzie się to dokonywać w drodze nieekwiwalentnej wymiany, co w praktyce oznaczało ograniczenie nakładów na rolnictwo oraz ograniczanie spożycia indywidualnego i zbiorowego. Jednocześnie jednak teoretycy gospodarki socjalistycznej wyraźnie zaznaczali, że społeczna własność środków produkcji, scentralizowany system kontroli życia gospodarczego i zaspokajanie potrzeb całego społeczeństwa, stanowiące główny cel gospodarki socjalistycznej musi być kojarzone ze swobodą decyzji jego członków w zakresie konsumpcji, wolnością wyboru zawodu i miejsca pracy oraz zachowaniem pieniądza.

Ich możliwości oddziaływania były jednak ograniczone. W dominującym nurcie marksistowskiej ekonomii politycznej zakładano, że z samego faktu uspołecznienia środków produkcji wynika obiektywnie obowiązujące prawo mówiące, że celem produkcji w systemie socjalistycznym jest maksymalne zaspokojenie potrzeb społecznych. Miał on stanowić przeciwieństwo systemu kapitalistycznego, w którym celem jest wyłącznie indywidualny zysk przedsiębiorcy. Sformułowanie obiektywnie miało dalekosiężny i do pewnego stopnia zniewalający wpływ na rozwój myśli ekonomicznej. Zwalniało od myślenia i od działania, ponieważ skoro było to prawo obiektywne, to niezależnie od błędów, nawet poważnych, popełnianych przez rządzących w polityce gospodarczej, musiało ostatecznie z całą mocą zadziałać i udowodnić ekonomiczną i społeczną wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. W roku 1955 Maksymilian Pohorille, jeden z czołowych teoretyków gospodarki socjalistycznej, pisał: "Już samo obalenie władzy kapitalistów i obszarników i uspołecznienie kluczowych pozycji w gospodarce narodowej tworzy podstawy dla występowania nowych praw ekonomicznych socjalizmu, a tym również podstawowego prawa maksymalnego zaspokojenia potrzeb materialnych i kulturalnych społeczeństwa w drodze stałego zwiększania produkcji na bazie najwyższej techniki". Wysiłek narodu powinien być zatem skupiony na realizacji narodowego planu gospodarczego. Myśl tę rozwijał Bronisław Minc, pisząc o prawie planowego proporcjonalnego rozwoju gospodarki narodowej, obiektywnie obowiązującym w systemie socjalistycznym, i wynikającym z niego, również obiektywnie obowiązującym, prawie stałego wzrostu wydajności pracy społecznej przejawiającym się w oszczędności pracy żywej i uprzedmiotowionej. Uczony podkreślał jedynie, że działanie tego prawa nie wymusza automatycznie prawidłowego funkcjonowania systemu planowania gospodarczego. Może zatem dochodzić do woluntaryzmu przejawiającego się np. w ustalaniu nadmiernie wysokich planów inwestycyjnych lub zaniżonych planów produkcyjnych. Znalazła się jednak w tej pracy myśl niezwykle cenna wyrażająca istotę owego podejścia, eufemistycznie określanego jako woluntaryzm, w praktyce charakterystycznego dla wszelkich systemów totalitarnych. "Przez woluntaryzm rozumiemy szkodliwe poglądy o możliwości dowolnego kształtowania rzeczywistości gospodarczej, społecznej czy politycznej przez partię, państwo czy jego organa". [podkr. P.T.] Pomimo tego stwierdzenia panował przede wszystkim dyktat idei w bolszewickim wydaniu [określenie Jadwigi Staniszkis] polegający na "wprowadzeniu do dyskursu określonej koncepcji przedmiotu oraz (...) przyjęcie epistemologii pozoru jako wyznacznika granic dyskursu i zmian instytucjonalnych". [podkr. J.S.] Fakt ten miał swoje dalekosiężne skutki, aż po kres istnienia gospodarki socjalistycznej w naszym kraju. Dopiero po latach, przemawiając w październiku 1981 r., na VII Zjeździe absolwentów SGPiS, Mieczysław Nasiłowski powiedział: "Cały wykład EPS [Ekonomii Politycznej Socjalizmu] jest zlepkiem apriorycznych sformułowań podanych czytelnikowi do wierzenia".

Praktyczna realizacja założeń gospodarki socjalistycznej zgodnie z tym, co po latach napisała Jadwiga Staniszkis, napotykała na poważne trudności. W latach 1945-56 stworzono wprawdzie jej podstawy materialne i organizacyjne, niemniej proces przyspieszonej industrializacji napotykał na poważne problemy. Wynikały one w dużym stopniu z przyczyn politycznych i doktrynalnych, niemniej atmosfera, jaka zapanowała w kraju w wyniku stopniowej liberalizacji życia politycznego po śmierci Józefa Stalina, a zwłaszcza po przełomie październikowym w 1956 r., skłaniała do formułowania coraz odważniejszych poglądów. Stefan Kurowski nawoływał do intensyfikacji prac naukowych z dziedziny ekonomii politycznej. "Istnieją podstawy - pisał - do wyrażenia ostrożnej nadziei, iż ożywienie naszego życia intelektualnego, jakie obserwujemy od blisko trzech lat, obejmie również pewną, niezwykle ważną dziedzinę nauki i praktyki społecznej, a mianowicie ekonomię polityczną i związany z tym kompleks zjawisk społecznych i gospodarczych. Przypuszczenia takie są zwłaszcza uzasadnione po wydarzeniach, które miały miejsce w drugiej połowie lutego 1956 r. [obradował wtedy II Zjazd Ekonomistów Polskich]. Potężna fala dyskusji, jaka jest następstwem tych wydarzeń, zniosła i zburzyła pewne wartości, które dla poprzedniego etapu zdawały się mieć znaczenie fundamentalne. Ale burząc te wartości, określane mianem kultu jednostki, fala dyskusji nie zatrzymuje się i nie opada mimo czynionych w tym kierunku wysiłków. Przeciwnie, rozszerza się, (...) podrywa fundamenty potężnych do niedawna dogmatów, stwarza wokół nich atmosferę dyskusyjności, wątpliwości, poszukiwań, krytyki. Jest to twórcze. Dla ludzi od lat żyjących pod brzemieniem dogmatów jest to świt renesansu wolnej myśli (...) marksistowska ekonomia polityczna, obok marksistowskiej socjologii, była najbardziej zdogmatyzowaną wśród nauk posługujących się badaniem empirycznym. Nie było dziedziny wiedzy, w której dogmaty byłyby ostrzej zarysowane i obwarowane groźniejszymi sankcjami, nie było dziedziny wiedzy, w której próba krytyki twierdzeń uznanych za niewzruszalne lub podjęcie tematów uważanych za tabu, spotkałoby się z ostrzejszą reakcją. To swoje wyjątkowe stanowisko ekonomia polityczna utrzymywała również i w ostatnim okresie.

W ciągu ostatnich trzech lat poszczególne dziedziny sztuki, poczynając od literatury a kończąc na architekturze, przeżywały kolejno okresy głębokich rewizji ustalonych dotychczas kanonów i zasad, w ciągu ostatnich trzech lat wiele nauk przyrodniczych i nieledwie cała humanistyka była świadkiem głębokich zmian w poglądach na tezy ogólne i szczegółowe tych nauk (...) Nawet w sferze zjawisk, które obejmujemy mianem polityki zaszły w latach ostatnich takie zmiany, że może tu być mowa o nowym duchu, jaki w tej dziedzinie zapanował. Nie zmieniło się tylko nic w sprawach gospodarczych. A wśród nauk tylko w ekonomii politycznej, która trwa niewzruszenie na swych starych pozycjach. [podkr. P.T.] Lecz gdy głębiej rzeczy ujmiemy, nie powinno to budzić zdziwienia. Kultura, sztuka i filozofia - to wszystko, mówiąc językiem materializmu historycznego, należy do nadbudowy. Zmiany w tych dziedzinach nie dotykają istotnych podstaw organizacji społeczeństwa. Natomiast sprawy gospodarcze to jest baza organizacji społecznej, a ekonomia polityczna jest nauką o tej bazie. Ruszyć coś w tej nauce, poddać dyskusji któreś z jej tez naczelnych, to znaczy naruszyć już nie wierzchołki, lecz same podstawy układu. Stąd pochodzi ta >>granitowa niezmienność<< całego gmachu ekonomii politycznej, stąd pochodzi ta absolutna wierność wobec pierwotnych sformułowań twórców tej nauki, wierność, która obowiązuje najdrobniejszego z jej adeptów w najbardziej szczegółowych opracowaniach. (...) wydaje się, że pierwsze uderzenia tej fali atakują już bramy owej najpotężniejszej twierdzy dogmatyzmu w nauce i polityce społecznej. (...) Postulat (...) powinien brzmieć: o naukową dyskusję i krytykę, o pozytywną wiedzę w ekonomii politycznej [podkr. S.K]. (...) absolutna wierność wobec tez klasyków i potępienie wszelkich wątpliwości doprowadziło tych, którzy byli przedmiotem takiej dydaktyki do mechanicznego przyswajania sobie formułek i - co za tym idzie - do ograniczenia zdolności samodzielnego myślenia. (...) Powstał cały gmach dydaktyki ekonomii politycznej, potężny i wspaniały w fasadzie, lecz pusty w środku, gdyż wypełniony wiedzą pozorną. Nauczanie ekonomii politycznej, upowszechnianie jej zmieniło się w olbrzymi krąg drętwej mowy, w której sformalizowany cytat zastąpił myślenie, a cynizm wykładowcy i zakłamanie słuchaczy zastąpiło wiarę w wieczne wartości nauki i prawdy. W imię czego system ten kontynuowano? Chyba w imię lekko tylko zmienionej wolterowskiej zasady: >>mówcie, mówcie, zawsze coś z tego zostanie<<. I zostawało. Zostawały setki i tysiące ludzi, którzy - jako produkt owego systemu dydaktycznego - wchodzili w życie pozbawieni zdolności myślenia, wyprani z samodzielności i zainteresowań intelektualnych, otumanieni jałowością i ogromem tej wiedzy pozornej, którą musieli wchłonąć, analfabeci w dziedzinie olbrzymich obszarów myśli ekonomicznej, która leżała poza ich doktryną, wychodzili tacy absolwenci wyższych uczelni ekonomicznych nieznający sytuacji gospodarczej własnego kraju (bo i skąd), nieobeznani z materiałem statystycznym ani z normalnym warsztatem naukowo-zawodowym ekonomisty i bankrutowali przy pierwszym zetknięciu się z życiem".

Ten sam autor uważał, że państwo prowadzi grę o nazwie polityka gospodarcza z podmiotami, które można podzielić na kilka grup:

I grupa - przedsiębiorstwa,

II grupa - obywatele występujący jako osoby tworzące gospodarstwa domowe (konsumenci) i pracobiorcy,

III grupa - otoczenie zewnętrzne państwa, czyli zagranica,

IV grupa - biurokracja państwowa, V grupa - warunki naturalne (terytorium, bogactwa naturalne, środowisko człowieka).

W takim ujęciu jedną z najistotniejszych kwestii było znalezienie odpowiedzi, czyje interesy państwo w istocie reprezentuje? Ideologia socjalistyczna, a także propaganda państwowa w czasach PRL-u dawały łatwą odpowiedź. Władzę w państwie socjalistycznym sprawował lud pracujący miast i wsi, którego reprezentację stanowiły partie polityczne stojące na gruncie socjalizmu. Praktyka życia politycznego i gospodarczego nie była jednak taka prosta i nieskomplikowana.

W wypadku grupy I najtrudniejszym problemem było wprowadzenie skutecznego i efektywnego systemu zarządzania przedsiębiorstwami państwowymi.

Grupa II w swych decyzjach kierowała się z reguły racjonalnością mikroekonomiczną (gospodarstwa domowe w miastach, indywidualne gospodarstwa rolne na wsiach), i wyjąwszy podziemie gospodarcze i zjawiska patologiczne, a także postawy altruistyczne, czy też zupełny margines, aczkolwiek znaczący ze względów politycznych, a więc środowiska naukowe, artystyczne, duchowieństwo, działała w ramach systemu tworzonego przez państwo, kierując się jednocześnie osobistym interesem materialnym. Można zaryzykować tezę, że była w pełni podatna na system tworzony przez państwo.

Znaczenie grupy III jest trudne do wyjaśnienia. Jest to bardziej zadanie historyków, zwłaszcza historyków gospodarczych, ale i badaczy dziejów politycznych, w mniejszym stopniu typowych ekonomistów badających rozwój myśli ekonomicznej i funkcjonowanie systemów gospodarczych. Konieczny jest dostęp do archiwów, polskich i zagranicznych. Trudno bez niego ocenić np. zakres i siłę oddziaływania ZSRR, ale także i państw zachodnich, na wewnętrzne stosunki w Polsce. Odrębnym zagadnieniem jest m.in. wielkość obciążeń gospodarki narodowej wynikających z faktu przynależności Polski do Układu Warszawskiego.

Wielu działaczy partyjnych i państwowych dostrzegało w biurokracji wręcz niezależną siłę polityczną, często destrukcyjną, uniemożliwiającą skuteczne przeprowadzenie reform gospodarczych. Wydaje się jednak, że znaczenie grupy IV było często przesadzone albo też stanowiło łatwy pretekst, mający uzasadnić powstrzymywanie się władz od reform. Znaczenie tej grupy dostrzegał Mieczysław Rakowski, ale też właśnie jego gabinet, sprawujący rządy na przełomie 1988 i 89 r., potrafił poradzić sobie z oporem aparatu administracyjnego i partyjnego i zainicjować poważne reformy gospodarcze.

Wreszcie grupa V. Położenie geograficzne Polski i zasoby naturalne, a także stosunkowo duża liczba ludności, niejako wymuszały efektywną gospodarkę zasobami kraju. Jednocześnie warunki naturalne były na tyle korzystne, że umożliwiały rozwój gospodarczy prowadzący do znalezienia się w grupie wysoko rozwiniętych krajów przemysłowych. Na pewno natomiast nie występował czynnik w postaci wielkich bogactw naturalnych, których eksport przynosiłby na tyle duże wpływy dewizowe, jak np. w wypadku państw OPEC, żeby system polityczny i gospodarczy, niezależnie od jego efektywności, mógł trwać przez wiele dziesięcioleci bez wielkich wstrząsów.

Przyczyny doktrynalne powodowały, że przemysł wytwarzający środki produkcji był wyraźnie uprzywilejowany w stosunku do gałęzi wytwarzających dobra konsumpcyjne. Ponadto ze względów politycznych przykładano wielką wagę do rozwoju przemysłu zbrojeniowego. Pomimo nacisku na rozwój przemysłu okazywało się, że możliwe jest eksportowanie jedynie surowców i połfabrykatów oraz żywności. W efekcie występowały okresowo poważne trudności z nabywaniem artykułów konsumpcyjnych, nieraz zupełnie podstawowych. Sytuacja taka skłaniała do refleksji, a w późniejszych latach budziła poważny niepokój u wielu osób świadomie zaangażowanych w tworzenie systemu socjalistycznego w Polsce. Czołowym przedstawicielem tej grupy był wieloletni redaktor tygodnika "Polityka", działacz partyjny i polityczny, Mieczysław F. Rakowski. Po wydarzeniach grudnia 1970 r. zapisał w swym dzienniku politycznym: "Nie ulega przecież wątpliwości, że działamy pod przemożnym wpływem wielkiego, wschodniego sąsiada. I nie tylko pod wpływem, ale - sprawdziliśmy to już - nasz wewnętrzny rozwój jest także zależny od tego, co dzieje się w ZSRR. Inaczej mówiąc - odrodzenie socjalizmu w tej części Europy może nastąpić tylko wówczas, gdy w Rosji wezmą gorę tendencje reformatorskie. A na to się nie zanosi. (...) Na razie potęga ZSRR i jego prestiż opierają się na rakietach i broni termojądrowej, ale przecież może nadejść czas, gdy te >>argumenty<< utracą swoje obecne znaczenie. (...) Patrząc z perspektywy historycznej, można te sprawy traktować bez emocji. Ostatecznie, historia ma swoje prawa i one >>drążą kamień<<, one ustalają ostatecznie treść systemów społecznych".

W miarę jak system krzepł i stawał się codziennością i oczywistością, zwłaszcza dla młodszych pokoleń Polaków, słabła niestety pozycja dawnych lewicowców-ideowców, a ich miejsce zajmowali "pozytywiści" pragnący wykorzystać jak najbardziej efektywnie możliwości jakie stwarzał, aczkolwiek bez wielkiej wizji politycznej i ustrojowej, oraz tzw. "pragmatycy" widzący w partii i organizacjach z nią związanych (np. Związku Młodzieży Socjalistycznej) sposób na realizację celów jednostkowych i grupowych, a więc drogę kariery, wyraźnego poprawienia własnej sytuacji materialnej, dobrego ulokowania w aparacie. Proces ten bardzo wyraźnie zaznaczał się w pierwszej połowie lat 70., w dalszej konsekwencji zaważył na ograniczonych skutkach reform rozpoczętych w dekadzie lat 80.

Były również poważne ograniczenia natury politycznej i ideologicznej. Musiało upłynąć 45 lat od powstania systemu socjalistycznego w Polsce, by wysokiej rangi przedstawiciel władz partyjnych, Stanisław Ciosek w rozmowie z przedstawicielem Episkopatu, księdzem Alojzym Orszulikiem, mógł stwierdzić, że państwo nie musi być ateistyczne.

Warto jednak w tym miejscu przytoczyć słowa nestora socjalistów polskich - Edwarda Lipińskiego: "nie nazywam siebie socjalistą naukowym, ale utopijnym. W historii nie ma epok szczęśliwych, epok idealnie zakończonych, epok spełnienia się. Wszystkie epoki są epokami oczekiwania, wszystkie powinny być przezwyciężone. Wszystkie bez wyjątku są z jakiegoś punktu widzenia złe, negatywne. Rzadko kiedy założenia utopijne realizuje się, przekształcając rzeczywistość. A i być może zawsze ze zrealizowanych zamierzeń ludzkich zostaje stosunkowo niewiele. Natomiast w życiu rodzą się zjawiska i fakty nie zamierzone i nie zaplanowane. Często są one diametralnie sprzeczne z pierwotnymi założeniami. Niemniej jednak nie ma innego działania, jak tylko działanie z myślą o naprawie i perfekcji. Stąd rola utopii".

Pracę Polska myśl ekonomiczna w latach 1956-1989 wobec zagadnienia przemian systemowych w gospodarce PRL starałem się oprzeć na szerokiej bazie źródłowej. Wykorzystałem publikacje zawarte w czołowych czasopismach naukowych i opiniotwórczych wydawanych oficjalnie, w drugim obiegu wydawniczym i na emigracji. Sięgnąłem do opracowań naukowych ekonomistów polskich: Władysława Baki, Leszka Balcerowicza, Janusza Beksiaka, Czesława Bobrowskiego, Pawła Bożyka, Włodzimierza Brusa, Bogdana Glińskiego, Cezarego Józefiaka, Michała Kaleckiego, Józefa Kalety, Jerzego Kleera, Grzegorza Kołodki, Waldemara Kuczyńskiego, Stefana Kurowskiego, Oskara Langego, Edwarda Lipińskiego, Mieczysława Mieszczankowskiego, Jana Mujżela, Mieczysława Nasiłowskiego, Józefa Pajestki, Wacława Wilczyńskiego, a także wielu mniej znanych badaczy życia gospodarczego i publicystów, którzy przez kilka dziesiątków lat świadomie angażowali swą wiedzę i zdolności w zmianę sposobu funkcjonowania gospodarki socjalistycznej w Polsce. Korzystałem także z opracowań naukowych publikowanych przez Wydawnictwo TRIO w ramach serii: W krainie PRL - Ludzie, Sprawy, Problemy (Rzeczywistość PRL odczytana z akt, dokumentów, zapisków, twórczości). Duże znaczenie miały dla mnie również dzienniki, wspomnienia i wywiady, jakie po przełomie roku 1989 zaczęły ukazywać się drukiem. Chciałbym w tym miejscu podkreślić znaczenie dziennika Władysława Baki Zmagania o reformę, ściśle związanego z tematem mojej pracy oraz powstające przez wiele dziesiątków lat dzienniki Mieczysława F. Rakowskiego, stanowiące cenne źródło wiedzy dla historyków i polityków, w których znajduje się także wiele uwag dotyczących sytuacji gospodarczej.

Pragnąłem nadać pracy charakter opracowania z dziedziny historii polskiej myśli ekonomicznej, traktując jej rozwój bardzo szeroko. W wielu miejscach rozprawy daleko wyszedłem poza zakres wąsko pojmowanej nauki akademickiej, uznając, że tworzyli ją nie tylko uczeni, ale wszyscy poważni uczestnicy dyskusji społecznej, szczerze przejęci losem kraju. Obszerny zakres chronologiczny spowodował, że pominąłem wiele kwestii szczegółowych, koncentrując się przede wszystkim na najważniejszych zagadnieniach.

Rozprawa składa się z pięciu rozdziałów. Rozdział I Początek reform, obejmuje lata 1956-70, a więc czas pierwszych reform i małej stabilizacji prowadzącej do wstrząsających wydarzeń w grudniu 1970 roku. Rozdział II Druga Polska i kryzys systemu ukazuje system gospodarczy w dekadzie lat 70., gdy próbowano dokonać w ramach starych struktur skoku cywilizacyjnego zakończonego powstaniem NSZZ "Solidarność" i wprowadzeniem stanu wojennego. Rozdział III Pierwszy etap reformy gospodarczej, przedstawia próby zreformowania gospodarki polskiej po wprowadzeniu stanu wojennego. Rozdział IV Drugi etap reformy gospodarczej obrazuje dążenia do zreformowania systemu gospodarczego Polski pod koniec lat 80., w epoce gorbaczowowskiej głasnosti. Rozdział V Reformy rządu Mieczysława F. Rakowskiego przedstawia desperackie próby ostatniego premiera dokonania głębokich reform gospodarczych przy zachowaniu dominującej roli PZPR w systemie politycznym państwa. Przyjęty podział pracy na rozdziały wynika z chronologii wydarzeń politycznych. Rozwój polskiej myśli ekonomicznej ulegał bowiem wybitnemu przyspieszeniu w okresach napięć politycznych i bezpośrednio po objęciu władzy przez nową ekipę partyjno-rządową, wyraźnie natomiast spowalniał w okresach stabilizacji systemu społeczno-gospodarczego, jak przyszłość pokazała, stabilizacji pozornej.

Wstęp

 

Rozdział I. Początek reform

 

Rozdział II. Druga Polska i kryzys systemu

 

Rozdział III. Pierwszy etap reformy gospodarczej

 

Rozdział IV. Drugi etap reformy gospodarczej

 

Rozdział V. Reformy rządu Mieczysława F. Rakowskiego

 

Zakończenie

 

Bibliografia

Napisz swoją opinię
Twoja ocena:
Szybka wysyłka zamówień
Kup online i odbierz na uczelni
Bezpieczne płatności
pixel