Ulubione
  1. Strona główna
  2. MOJE ŻYCIE Rozpad i wskrzeszenie ZSRR

MOJE ŻYCIE Rozpad i wskrzeszenie ZSRR

60,00 zł
54,00 zł
/ szt.
Oszczędzasz 10 % ( 6,00 zł).
Najniższa cena produktu z 30 dni przed obniżką: 54,00 zł
Autor: Stanisław Szuszkiewicz
Kod produktu: 978-83-7378-913-5
Cena regularna:
60,00 zł
54,00 zł
/ szt.
Oszczędzasz 10 % ( 6,00 zł).
Najniższa cena produktu z 30 dni przed obniżką: 54,00 zł
Dodaj do ulubionych
Łatwy zwrot towaru w ciągu 14 dni od zakupu bez podania przyczyny
MOJE ŻYCIE Rozpad i wskrzeszenie ZSRR
MOJE ŻYCIE Rozpad i wskrzeszenie ZSRR

Stanisław Szuszkiewicz urodził się 15 grudnia 1934 roku w Mińsku. Ukończył studia fizyczno-matematyczne na Białoruskim Państwowym Uniwersytecie w Mińsku, pracował w Instytucie Fizyki Akademii Nauk BSRR. W 1970 roku obronił pracę doktorską, a 3 lata później otrzymał tytuł profesora. Jest autorem ponad 150 prac naukowych, dwóch podręczników, siedmiu monografii oraz współautorem 73 wynalazków. Pod jego kierunkiem zostały napisane 33 doktoraty.

Do czasów pierestrojki nie angażował się w działalność polityczną. Momentem przełomowym okazała się katastrofa w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Wówczas, rozumiejąc doskonale skalę zagrożenia, interweniował w Akademii Nauk i u władz Białorusi, które jednak zbagatelizowały ten problem. Uznał wtedy, że jego obowiązkiem jest publiczne informowanie o wybuchu oraz praca nad ograniczeniem szkód.

W 1990 roku został delegatem na Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR, wszedł w skład Międzyregionalnej Grupy Deputowanych, której współprzewodniczyli Borys Jelcyn i Andriej Sacharow. W tym samym roku został deputowanym Rady Najwyższej BSRR, a następnie pierwszym zastępcą przewodniczącego Rady. W 1991 roku potępił pucz Giennadija Janajewa, wzywając do poparcia Borysa Jelcyna. Od września tego roku pełnił funkcję przewodniczącego Rady Najwyższej Białorusi.

Pod koniec 1991 roku, wobec postępującego kryzysu państwowości radzieckiej, podjął wysiłki zmierzające do tego, aby proces rozpadu ZSRR uczynić pokojowym i aby był on oparty na porozumieniu. Doprowadził do spotkania w Białowieży prezydenta Rosji Borysa Jelcyna i prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka, którzy 8 grudnia 1991 roku podpisali umowę o rozwiązaniu ZSRR i utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw. Na mocy tego aktu Białoruś uzyskała niepodległość, a Stanisław Szuszkiewicz - jako przewodniczący Rady Najwyższej - został głową suwerennego państwa.

Jego działalność spotkała się z uznaniem na całym świecie - m.in. Lech Wałęsa trzykrotnie zgłaszał go do pokojowej nagrody Nobla (w latach 2007, 2008 i 2009), a w 2012 roku przyznano mu Medal Wolności Trumana-Reagana.

[[[separator]]]

Wszystkie przedstawione tu opinie są wyrazem moich subiektywnych poglądów. Czytajcie tę książkę tak, jakby każde zawarte w niej stwierdzenie było poprzedzone słowami "W moim przekonaniu..."

Wciąż na nowo przeżywam pamiętny grudzień 1991 roku w Puszczy Białowieskiej. W tym czasie Rosja, Ukraina i Białoruś, jak wszystkie republiki ZSRR, które oficjalnie zadeklarowały swoje aspiracje do uzyskania niezawisłości, potrzebowały zasad organizujących nową państwowość. Najbardziej postępowym przywódcą był prezydent Rosji Borys Jelcyn. Od początku, od pierwszego zjazdu deputowanych ludowych opowiadał się za prawdziwymi przemianami demokratycznymi, nie zadowalał się namiastką i nie chwytał każdego sposobu, by zaznaczyć wielkość i historyczne posłannictwo "starszego brata" - Rosji.

Na moje zaproszenie 7 grudnia 1991 roku zebrali się w Puszczy Białowieskiej przedstawiciele trzech podmiotów należących do ZSRR - oficjalni, pełnomocni reprezentanci państw, które przyjęły deklarację o suwerenności.

Wszyscy zebrani rozumieli ułomności ustroju sowieckiego, ale nie było zgody, co należy odrzucić całkowicie, co wystarczy oczyścić z wypaczeń i nieprawidłowości, a co trzeba wprowadzić nowego. Podczas spotkania w puszczy zrozumieliśmy, że musimy zrobić to, czego nie wolno nam nie zrobić. Nasze pierwotne cele zeszły na drugi plan. Na miejscu wypracowaliśmy akceptowalną dla wszystkich argumentację za zachowaniem słabnącej jedności, utrzymując najspójniejszą z możliwych form wspólnoty.

Odrzuciliśmy centralizm demokratyczny, bezwarunkowe podporządkowanie się mniejszości woli większości, karygodne metody pozyskiwania większości, brutalne sposoby dławienia woli mniejszości, która nie chciałaby podporządkować się cudzym interesom oraz etosowi a zamiast tego szukała wspólnego mianownika i dążyła do konsensu. Dokument końcowy - porozumienie o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw - niezwłocznie sprawdzono pod względem merytorycznym, a cztery dni później ratyfikowały go parlamenty państw?stron porozumienia. Trzynaście dni później na zwołanym specjalnie w tym celu spotkaniu w Ałma-Acie podpisało go osiem kolejnych podmiotów wchodzących w skład ZSRR, które nie tylko przystąpiły do Wspólnoty, ale wniosły też o uznanie ich za współzałożycieli WNP.

Porozumienie "trójki" przerodziło się w porozumienie "jedenastki". Zaistniała też szansa na pozyskanie jedynej pozostającej poza Wspólnotą byłej republiki ZSRR, Gruzji, do czego później zresztą rzeczywiście doszło. Stanowcze, lecz w istocie pokojowe działania prewencyjne przywódców jedenastu nowych państw nie pozostawiły prezydentowi ZSRR Michaiłowi Gorbaczowowi innego wyjścia, jak tylko dobrowolne ustąpienie ze stanowiska. 25 grudnia 1991 roku prezydent ZSRR podał się do dymisji. Po raz pierwszy w dziejach świata doszło do bezkrwawego rozpadu imperium, i to imperium potężniejszego od tych, które zniknęły wcześniej.

Są tacy, którzy od dwudziestu lat nie przestają ubolewać nad rozpadem kraju gułagów, zbrodniczej władzy i przywódców popełniających zbrodnie przeciw ludzkości. W swoich oświadczeniach określają rozpad ZSRR jako wydarzenie tragiczne, nazywają go zbrodnią przeciw wspólnocie bratnich narodów, obwiniają "nieodpowiedzialnych" nowych przywódców o przejęcie władzy.

Podczas oficjalnych spotkań rozbrzmiewają jednak inne słowa. Na przykład 20. rocznica utworzenia WNP była uroczyście obchodzona we wszystkich krajach członkowskich. Niestety wiele deklaracji składanych podczas spotkań na najwyższym szczeblu idzie potem w zapomnienie i - zgodnie ze starą sowiecką tradycją - nikt się z nich nie wywiązuje. Taki los spotkał konwencję WNP dotyczącą praw i podstawowych wolności człowieka podpisaną w Mińsku 26 maja 1995 roku przez siedem krajów należących do Wspólnoty. Choć jest ona bez porównania mniej demokratyczna niż konwencja europejska, jej zalecenia nie stały się normą postępowania. Prawa człowieka w tych krajach wciąż nie są przestrzegane. Nie daje się również zwalczyć sił odśrodkowych w ramach Wspólnoty ani ograniczyć bezpodstawnych roszczeń Rosji do bycia krajem o ?specjalnym statusie" w WNP.

Rządy krajów Wspólnoty nie kochają też przesadnie klasycznej demokracji. Władze Rosji na przykład stworzyły własną koncepcję demokracji "suwerennej". Nie do przyjęcia okazała się również Europejska Karta Samorządu Lokalnego. Białoruś całkowicie zlikwidowała samorządność lokalną, Rosja zaś z każdym dniem zbliża się ku temu rozwiązaniu.

Te i inne problemy uważamy za tymczasowe trudności okresu transformacji - koszty przechodzenia od "rozwiniętego socjalizmu" ku prawdziwej wolności, demokracji, prawom człowieka, poszanowaniu godności narodu, a przede wszystkim godności człowieka. Poszczególni przywódcy krajów WNP nie dojrzeli jeszcze do tego, by samodzielnie prowadzić skuteczną politykę mającą na względzie pomyślność obywateli. Wielu z nich chętnie sięga po radę tych, którzy mają długoletnie doświadczenie w kierowaniu ich krajami, a podówczas republikami, i od których opieki uwolniło ich de iure porozumienie białowieskie. Na ogół odpowiada im status "dzierżących władzę" i zamiast ciężko pracować dla dobra swoich krajów, skupieni są na tym, by tę władzę za wszelką cenę utrzymać. Ludzi zaś uspokajają pseudomądrościami w rodzaju: "Ci, którzy chcieliby odbudować ZSRR, są bezrozumni, ci, którzy nie żałują rozpadu ZSRR, są bez serca".

[[[separator]]]

Wprowadzenie

 

Rozdział I. O moim pokoleniu, o mnie i naszych elitach

 

Rozdział II. Moja mała ojczyzna - Komarowka

 

Rozdział III. Akademia - fabryka - uniwersytet

 

Rozdział IV. W instytucie - dobrze, na uniwersytecie - jeszcze lepiej

 

Rozdział V. Czarnobyl

 

Rozdział VI. Do Moskwy, do władz

 

Rozdział VII. Droga do Wiskul

 

Rozdział VIII. Deklaracje "mało liczebnych" narodów

 

Rozdział IX. "Gdybym wiedział, z kim jadę i z kim wódkę chlam..."

 

Rozdział X. Puszcza Białowieska, Wiskule, 7-8 grudnia 1991 roku

 

Rozdział XI. Białoruś - Stany Zjednoczone

 

Rozdział XII. Inteligencja i polityka

 

Rozdział XIII. Uniwersytety i inne uczelnie, stopnie naukowe i wykłady

 

Rozdział XIV. O "mojej" zagranicy

 

Rozdział XV. Patologia

 

Rozdział XVI. Wiele lat, wiele miejsc... lub miniesej o moim życiu niekoniecznie zgodnie z chronologią wydarzeń

Opis

Wydanie: 1
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza
Oprawa: twarda
Format: B5
Liczba stron: 596

Stanisław Szuszkiewicz urodził się 15 grudnia 1934 roku w Mińsku. Ukończył studia fizyczno-matematyczne na Białoruskim Państwowym Uniwersytecie w Mińsku, pracował w Instytucie Fizyki Akademii Nauk BSRR. W 1970 roku obronił pracę doktorską, a 3 lata później otrzymał tytuł profesora. Jest autorem ponad 150 prac naukowych, dwóch podręczników, siedmiu monografii oraz współautorem 73 wynalazków. Pod jego kierunkiem zostały napisane 33 doktoraty.

Do czasów pierestrojki nie angażował się w działalność polityczną. Momentem przełomowym okazała się katastrofa w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Wówczas, rozumiejąc doskonale skalę zagrożenia, interweniował w Akademii Nauk i u władz Białorusi, które jednak zbagatelizowały ten problem. Uznał wtedy, że jego obowiązkiem jest publiczne informowanie o wybuchu oraz praca nad ograniczeniem szkód.

W 1990 roku został delegatem na Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR, wszedł w skład Międzyregionalnej Grupy Deputowanych, której współprzewodniczyli Borys Jelcyn i Andriej Sacharow. W tym samym roku został deputowanym Rady Najwyższej BSRR, a następnie pierwszym zastępcą przewodniczącego Rady. W 1991 roku potępił pucz Giennadija Janajewa, wzywając do poparcia Borysa Jelcyna. Od września tego roku pełnił funkcję przewodniczącego Rady Najwyższej Białorusi.

Pod koniec 1991 roku, wobec postępującego kryzysu państwowości radzieckiej, podjął wysiłki zmierzające do tego, aby proces rozpadu ZSRR uczynić pokojowym i aby był on oparty na porozumieniu. Doprowadził do spotkania w Białowieży prezydenta Rosji Borysa Jelcyna i prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka, którzy 8 grudnia 1991 roku podpisali umowę o rozwiązaniu ZSRR i utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw. Na mocy tego aktu Białoruś uzyskała niepodległość, a Stanisław Szuszkiewicz - jako przewodniczący Rady Najwyższej - został głową suwerennego państwa.

Jego działalność spotkała się z uznaniem na całym świecie - m.in. Lech Wałęsa trzykrotnie zgłaszał go do pokojowej nagrody Nobla (w latach 2007, 2008 i 2009), a w 2012 roku przyznano mu Medal Wolności Trumana-Reagana.

Wstęp

Wszystkie przedstawione tu opinie są wyrazem moich subiektywnych poglądów. Czytajcie tę książkę tak, jakby każde zawarte w niej stwierdzenie było poprzedzone słowami "W moim przekonaniu..."

Wciąż na nowo przeżywam pamiętny grudzień 1991 roku w Puszczy Białowieskiej. W tym czasie Rosja, Ukraina i Białoruś, jak wszystkie republiki ZSRR, które oficjalnie zadeklarowały swoje aspiracje do uzyskania niezawisłości, potrzebowały zasad organizujących nową państwowość. Najbardziej postępowym przywódcą był prezydent Rosji Borys Jelcyn. Od początku, od pierwszego zjazdu deputowanych ludowych opowiadał się za prawdziwymi przemianami demokratycznymi, nie zadowalał się namiastką i nie chwytał każdego sposobu, by zaznaczyć wielkość i historyczne posłannictwo "starszego brata" - Rosji.

Na moje zaproszenie 7 grudnia 1991 roku zebrali się w Puszczy Białowieskiej przedstawiciele trzech podmiotów należących do ZSRR - oficjalni, pełnomocni reprezentanci państw, które przyjęły deklarację o suwerenności.

Wszyscy zebrani rozumieli ułomności ustroju sowieckiego, ale nie było zgody, co należy odrzucić całkowicie, co wystarczy oczyścić z wypaczeń i nieprawidłowości, a co trzeba wprowadzić nowego. Podczas spotkania w puszczy zrozumieliśmy, że musimy zrobić to, czego nie wolno nam nie zrobić. Nasze pierwotne cele zeszły na drugi plan. Na miejscu wypracowaliśmy akceptowalną dla wszystkich argumentację za zachowaniem słabnącej jedności, utrzymując najspójniejszą z możliwych form wspólnoty.

Odrzuciliśmy centralizm demokratyczny, bezwarunkowe podporządkowanie się mniejszości woli większości, karygodne metody pozyskiwania większości, brutalne sposoby dławienia woli mniejszości, która nie chciałaby podporządkować się cudzym interesom oraz etosowi a zamiast tego szukała wspólnego mianownika i dążyła do konsensu. Dokument końcowy - porozumienie o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw - niezwłocznie sprawdzono pod względem merytorycznym, a cztery dni później ratyfikowały go parlamenty państw?stron porozumienia. Trzynaście dni później na zwołanym specjalnie w tym celu spotkaniu w Ałma-Acie podpisało go osiem kolejnych podmiotów wchodzących w skład ZSRR, które nie tylko przystąpiły do Wspólnoty, ale wniosły też o uznanie ich za współzałożycieli WNP.

Porozumienie "trójki" przerodziło się w porozumienie "jedenastki". Zaistniała też szansa na pozyskanie jedynej pozostającej poza Wspólnotą byłej republiki ZSRR, Gruzji, do czego później zresztą rzeczywiście doszło. Stanowcze, lecz w istocie pokojowe działania prewencyjne przywódców jedenastu nowych państw nie pozostawiły prezydentowi ZSRR Michaiłowi Gorbaczowowi innego wyjścia, jak tylko dobrowolne ustąpienie ze stanowiska. 25 grudnia 1991 roku prezydent ZSRR podał się do dymisji. Po raz pierwszy w dziejach świata doszło do bezkrwawego rozpadu imperium, i to imperium potężniejszego od tych, które zniknęły wcześniej.

Są tacy, którzy od dwudziestu lat nie przestają ubolewać nad rozpadem kraju gułagów, zbrodniczej władzy i przywódców popełniających zbrodnie przeciw ludzkości. W swoich oświadczeniach określają rozpad ZSRR jako wydarzenie tragiczne, nazywają go zbrodnią przeciw wspólnocie bratnich narodów, obwiniają "nieodpowiedzialnych" nowych przywódców o przejęcie władzy.

Podczas oficjalnych spotkań rozbrzmiewają jednak inne słowa. Na przykład 20. rocznica utworzenia WNP była uroczyście obchodzona we wszystkich krajach członkowskich. Niestety wiele deklaracji składanych podczas spotkań na najwyższym szczeblu idzie potem w zapomnienie i - zgodnie ze starą sowiecką tradycją - nikt się z nich nie wywiązuje. Taki los spotkał konwencję WNP dotyczącą praw i podstawowych wolności człowieka podpisaną w Mińsku 26 maja 1995 roku przez siedem krajów należących do Wspólnoty. Choć jest ona bez porównania mniej demokratyczna niż konwencja europejska, jej zalecenia nie stały się normą postępowania. Prawa człowieka w tych krajach wciąż nie są przestrzegane. Nie daje się również zwalczyć sił odśrodkowych w ramach Wspólnoty ani ograniczyć bezpodstawnych roszczeń Rosji do bycia krajem o ?specjalnym statusie" w WNP.

Rządy krajów Wspólnoty nie kochają też przesadnie klasycznej demokracji. Władze Rosji na przykład stworzyły własną koncepcję demokracji "suwerennej". Nie do przyjęcia okazała się również Europejska Karta Samorządu Lokalnego. Białoruś całkowicie zlikwidowała samorządność lokalną, Rosja zaś z każdym dniem zbliża się ku temu rozwiązaniu.

Te i inne problemy uważamy za tymczasowe trudności okresu transformacji - koszty przechodzenia od "rozwiniętego socjalizmu" ku prawdziwej wolności, demokracji, prawom człowieka, poszanowaniu godności narodu, a przede wszystkim godności człowieka. Poszczególni przywódcy krajów WNP nie dojrzeli jeszcze do tego, by samodzielnie prowadzić skuteczną politykę mającą na względzie pomyślność obywateli. Wielu z nich chętnie sięga po radę tych, którzy mają długoletnie doświadczenie w kierowaniu ich krajami, a podówczas republikami, i od których opieki uwolniło ich de iure porozumienie białowieskie. Na ogół odpowiada im status "dzierżących władzę" i zamiast ciężko pracować dla dobra swoich krajów, skupieni są na tym, by tę władzę za wszelką cenę utrzymać. Ludzi zaś uspokajają pseudomądrościami w rodzaju: "Ci, którzy chcieliby odbudować ZSRR, są bezrozumni, ci, którzy nie żałują rozpadu ZSRR, są bez serca".

Spis treści

Wprowadzenie

 

Rozdział I. O moim pokoleniu, o mnie i naszych elitach

 

Rozdział II. Moja mała ojczyzna - Komarowka

 

Rozdział III. Akademia - fabryka - uniwersytet

 

Rozdział IV. W instytucie - dobrze, na uniwersytecie - jeszcze lepiej

 

Rozdział V. Czarnobyl

 

Rozdział VI. Do Moskwy, do władz

 

Rozdział VII. Droga do Wiskul

 

Rozdział VIII. Deklaracje "mało liczebnych" narodów

 

Rozdział IX. "Gdybym wiedział, z kim jadę i z kim wódkę chlam..."

 

Rozdział X. Puszcza Białowieska, Wiskule, 7-8 grudnia 1991 roku

 

Rozdział XI. Białoruś - Stany Zjednoczone

 

Rozdział XII. Inteligencja i polityka

 

Rozdział XIII. Uniwersytety i inne uczelnie, stopnie naukowe i wykłady

 

Rozdział XIV. O "mojej" zagranicy

 

Rozdział XV. Patologia

 

Rozdział XVI. Wiele lat, wiele miejsc... lub miniesej o moim życiu niekoniecznie zgodnie z chronologią wydarzeń

Opinie

Twoja ocena:
Wydanie: 1
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza
Oprawa: twarda
Format: B5
Liczba stron: 596

Stanisław Szuszkiewicz urodził się 15 grudnia 1934 roku w Mińsku. Ukończył studia fizyczno-matematyczne na Białoruskim Państwowym Uniwersytecie w Mińsku, pracował w Instytucie Fizyki Akademii Nauk BSRR. W 1970 roku obronił pracę doktorską, a 3 lata później otrzymał tytuł profesora. Jest autorem ponad 150 prac naukowych, dwóch podręczników, siedmiu monografii oraz współautorem 73 wynalazków. Pod jego kierunkiem zostały napisane 33 doktoraty.

Do czasów pierestrojki nie angażował się w działalność polityczną. Momentem przełomowym okazała się katastrofa w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Wówczas, rozumiejąc doskonale skalę zagrożenia, interweniował w Akademii Nauk i u władz Białorusi, które jednak zbagatelizowały ten problem. Uznał wtedy, że jego obowiązkiem jest publiczne informowanie o wybuchu oraz praca nad ograniczeniem szkód.

W 1990 roku został delegatem na Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR, wszedł w skład Międzyregionalnej Grupy Deputowanych, której współprzewodniczyli Borys Jelcyn i Andriej Sacharow. W tym samym roku został deputowanym Rady Najwyższej BSRR, a następnie pierwszym zastępcą przewodniczącego Rady. W 1991 roku potępił pucz Giennadija Janajewa, wzywając do poparcia Borysa Jelcyna. Od września tego roku pełnił funkcję przewodniczącego Rady Najwyższej Białorusi.

Pod koniec 1991 roku, wobec postępującego kryzysu państwowości radzieckiej, podjął wysiłki zmierzające do tego, aby proces rozpadu ZSRR uczynić pokojowym i aby był on oparty na porozumieniu. Doprowadził do spotkania w Białowieży prezydenta Rosji Borysa Jelcyna i prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka, którzy 8 grudnia 1991 roku podpisali umowę o rozwiązaniu ZSRR i utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw. Na mocy tego aktu Białoruś uzyskała niepodległość, a Stanisław Szuszkiewicz - jako przewodniczący Rady Najwyższej - został głową suwerennego państwa.

Jego działalność spotkała się z uznaniem na całym świecie - m.in. Lech Wałęsa trzykrotnie zgłaszał go do pokojowej nagrody Nobla (w latach 2007, 2008 i 2009), a w 2012 roku przyznano mu Medal Wolności Trumana-Reagana.

Wszystkie przedstawione tu opinie są wyrazem moich subiektywnych poglądów. Czytajcie tę książkę tak, jakby każde zawarte w niej stwierdzenie było poprzedzone słowami "W moim przekonaniu..."

Wciąż na nowo przeżywam pamiętny grudzień 1991 roku w Puszczy Białowieskiej. W tym czasie Rosja, Ukraina i Białoruś, jak wszystkie republiki ZSRR, które oficjalnie zadeklarowały swoje aspiracje do uzyskania niezawisłości, potrzebowały zasad organizujących nową państwowość. Najbardziej postępowym przywódcą był prezydent Rosji Borys Jelcyn. Od początku, od pierwszego zjazdu deputowanych ludowych opowiadał się za prawdziwymi przemianami demokratycznymi, nie zadowalał się namiastką i nie chwytał każdego sposobu, by zaznaczyć wielkość i historyczne posłannictwo "starszego brata" - Rosji.

Na moje zaproszenie 7 grudnia 1991 roku zebrali się w Puszczy Białowieskiej przedstawiciele trzech podmiotów należących do ZSRR - oficjalni, pełnomocni reprezentanci państw, które przyjęły deklarację o suwerenności.

Wszyscy zebrani rozumieli ułomności ustroju sowieckiego, ale nie było zgody, co należy odrzucić całkowicie, co wystarczy oczyścić z wypaczeń i nieprawidłowości, a co trzeba wprowadzić nowego. Podczas spotkania w puszczy zrozumieliśmy, że musimy zrobić to, czego nie wolno nam nie zrobić. Nasze pierwotne cele zeszły na drugi plan. Na miejscu wypracowaliśmy akceptowalną dla wszystkich argumentację za zachowaniem słabnącej jedności, utrzymując najspójniejszą z możliwych form wspólnoty.

Odrzuciliśmy centralizm demokratyczny, bezwarunkowe podporządkowanie się mniejszości woli większości, karygodne metody pozyskiwania większości, brutalne sposoby dławienia woli mniejszości, która nie chciałaby podporządkować się cudzym interesom oraz etosowi a zamiast tego szukała wspólnego mianownika i dążyła do konsensu. Dokument końcowy - porozumienie o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw - niezwłocznie sprawdzono pod względem merytorycznym, a cztery dni później ratyfikowały go parlamenty państw?stron porozumienia. Trzynaście dni później na zwołanym specjalnie w tym celu spotkaniu w Ałma-Acie podpisało go osiem kolejnych podmiotów wchodzących w skład ZSRR, które nie tylko przystąpiły do Wspólnoty, ale wniosły też o uznanie ich za współzałożycieli WNP.

Porozumienie "trójki" przerodziło się w porozumienie "jedenastki". Zaistniała też szansa na pozyskanie jedynej pozostającej poza Wspólnotą byłej republiki ZSRR, Gruzji, do czego później zresztą rzeczywiście doszło. Stanowcze, lecz w istocie pokojowe działania prewencyjne przywódców jedenastu nowych państw nie pozostawiły prezydentowi ZSRR Michaiłowi Gorbaczowowi innego wyjścia, jak tylko dobrowolne ustąpienie ze stanowiska. 25 grudnia 1991 roku prezydent ZSRR podał się do dymisji. Po raz pierwszy w dziejach świata doszło do bezkrwawego rozpadu imperium, i to imperium potężniejszego od tych, które zniknęły wcześniej.

Są tacy, którzy od dwudziestu lat nie przestają ubolewać nad rozpadem kraju gułagów, zbrodniczej władzy i przywódców popełniających zbrodnie przeciw ludzkości. W swoich oświadczeniach określają rozpad ZSRR jako wydarzenie tragiczne, nazywają go zbrodnią przeciw wspólnocie bratnich narodów, obwiniają "nieodpowiedzialnych" nowych przywódców o przejęcie władzy.

Podczas oficjalnych spotkań rozbrzmiewają jednak inne słowa. Na przykład 20. rocznica utworzenia WNP była uroczyście obchodzona we wszystkich krajach członkowskich. Niestety wiele deklaracji składanych podczas spotkań na najwyższym szczeblu idzie potem w zapomnienie i - zgodnie ze starą sowiecką tradycją - nikt się z nich nie wywiązuje. Taki los spotkał konwencję WNP dotyczącą praw i podstawowych wolności człowieka podpisaną w Mińsku 26 maja 1995 roku przez siedem krajów należących do Wspólnoty. Choć jest ona bez porównania mniej demokratyczna niż konwencja europejska, jej zalecenia nie stały się normą postępowania. Prawa człowieka w tych krajach wciąż nie są przestrzegane. Nie daje się również zwalczyć sił odśrodkowych w ramach Wspólnoty ani ograniczyć bezpodstawnych roszczeń Rosji do bycia krajem o ?specjalnym statusie" w WNP.

Rządy krajów Wspólnoty nie kochają też przesadnie klasycznej demokracji. Władze Rosji na przykład stworzyły własną koncepcję demokracji "suwerennej". Nie do przyjęcia okazała się również Europejska Karta Samorządu Lokalnego. Białoruś całkowicie zlikwidowała samorządność lokalną, Rosja zaś z każdym dniem zbliża się ku temu rozwiązaniu.

Te i inne problemy uważamy za tymczasowe trudności okresu transformacji - koszty przechodzenia od "rozwiniętego socjalizmu" ku prawdziwej wolności, demokracji, prawom człowieka, poszanowaniu godności narodu, a przede wszystkim godności człowieka. Poszczególni przywódcy krajów WNP nie dojrzeli jeszcze do tego, by samodzielnie prowadzić skuteczną politykę mającą na względzie pomyślność obywateli. Wielu z nich chętnie sięga po radę tych, którzy mają długoletnie doświadczenie w kierowaniu ich krajami, a podówczas republikami, i od których opieki uwolniło ich de iure porozumienie białowieskie. Na ogół odpowiada im status "dzierżących władzę" i zamiast ciężko pracować dla dobra swoich krajów, skupieni są na tym, by tę władzę za wszelką cenę utrzymać. Ludzi zaś uspokajają pseudomądrościami w rodzaju: "Ci, którzy chcieliby odbudować ZSRR, są bezrozumni, ci, którzy nie żałują rozpadu ZSRR, są bez serca".

Wprowadzenie

 

Rozdział I. O moim pokoleniu, o mnie i naszych elitach

 

Rozdział II. Moja mała ojczyzna - Komarowka

 

Rozdział III. Akademia - fabryka - uniwersytet

 

Rozdział IV. W instytucie - dobrze, na uniwersytecie - jeszcze lepiej

 

Rozdział V. Czarnobyl

 

Rozdział VI. Do Moskwy, do władz

 

Rozdział VII. Droga do Wiskul

 

Rozdział VIII. Deklaracje "mało liczebnych" narodów

 

Rozdział IX. "Gdybym wiedział, z kim jadę i z kim wódkę chlam..."

 

Rozdział X. Puszcza Białowieska, Wiskule, 7-8 grudnia 1991 roku

 

Rozdział XI. Białoruś - Stany Zjednoczone

 

Rozdział XII. Inteligencja i polityka

 

Rozdział XIII. Uniwersytety i inne uczelnie, stopnie naukowe i wykłady

 

Rozdział XIV. O "mojej" zagranicy

 

Rozdział XV. Patologia

 

Rozdział XVI. Wiele lat, wiele miejsc... lub miniesej o moim życiu niekoniecznie zgodnie z chronologią wydarzeń

Napisz swoją opinię
Twoja ocena:
Szybka wysyłka zamówień
Kup online i odbierz na uczelni
Bezpieczne płatności
pixel